Stało się. Iga Świątek dotarła do strefy medalowej w turnieju singla w ramach igrzysk olimpijskich 2024. Faworytka do końcowego triumfu w Paryżu odprawiła już cztery przeciwniczki.
Polka ograła Rumunkę Irinę-Camelię Begu, Francuzkę Diane Parry, Chinkę Xiyu Wang oraz Amerykankę Danielle Collins. Spotkanie z ostatnią z wymienionych odbyło się w środę (31 lipca) i dobiegło końca w trzecim secie przy stanie 6:1, 2:6, 4:1 dla Polki. Wówczas 30-latka skreczowała.
Tego zabrakło Idze w drugim secie
- To był mecz bardzo jednostronnych setów. Kiedy tylko któraś z zawodniczek przejmowała kontrolę, to szło już w jedną stronę. Dużo było zależne od Collins, bo w pierwszym secie wyglądała na nieobecną - skomentował dla WP SportoweFakty Michał Dembek, były tenisista, a obecnie trener.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"
Nasz rozmówca wskazał także, co zmieniło się w kolejnej partii, że to Collins była stroną dominującą. Zauważył bowiem, że w przypadku naszej tenisistki zabrakło mocnego otwarcia.
- W drugim secie, kiedy Iga nie przycisnęła jej w pierwszym gemie, to Amerykanka trochę uwierzyła i chwilę później posłała cztery niesamowite returny pod jej nogi. Polka nie mogła nic zrobić, a potem zaczęło się bombardowanie, bo rywalka dysponowała znakomitym serwisem - ocenił współtwórca kanału Sofa Sportowa.
- Ciężko było coś zrobić Idze, wystarczyło spojrzeć, z jakimi prędkościami grała Collins. Trudno się było przeciwstawić nawet takiej mistrzyni, która tak dobrze czuje się na mączce w Paryżu - dodał na temat jednostronnego seta dla Amerykanki.
"Wstąpiły w nią nowe siły"
Po porażce w premierowej odsłonie Polka udała się do szatni, co w takich sytuacjach jest u niej standardem. Po powrocie wyglądała zdecydowanie inaczej niż we wcześniejszym secie, w którym nie miała za dużo do powiedzenia.
- Wielkie brawa za to, że Iga w trzecim secie była w stanie wejść z nową nadzieją, pozytywną energią. Mimo wszystko można było się spodziewać, że Collins obniży loty. Wiem, że były problemy zdrowotne, ale nie chce się na ten temat wypowiadać, bo nie wiemy, co się dokładnie stało - podsumował Dembek.
Nasz rozmówca zauważył również, że po niebezpiecznym momencie, kiedy Świątek została trafiona przez rywalkę, zaczęła prezentować się fenomenalnie. - Wiemy, że była też jakaś wymiana zdań na korcie. Natomiast, kiedy Iga została trafiona w brzuch przez Amerykankę, to od tamtej pory wstąpiły w nią nowe siły i zaczęła grać niemal bezbłędnie.
"Brakowało mi"
Występ Świątek nie był jednak perfekcyjny, bo rysę na wyniku pozostawia drugi set, w którym Collins robiła co chciała. Stąd też były tenisista, a obecnie trener wyjaśnił, co nasza tenisistka mogła zrobić lepiej.
- U Igi brakowało mi jednak urozmaicenia gry, szczególnie w obronie. Moim zdaniem za mało broniła się slajsem, może wtedy w drugim secie też dałoby się coś więcej zrobić. Było tak, a nie inaczej, dobrze wiemy, że Iga gra w ten sposób już długo - stwierdził.
Jednak tylko i wyłącznie drugi set był momentem, w którym Polka nie radziła sobie tak jak w pozostałych. Mimo wszystko pojedynek zakończył się happy-endem i teraz czeka ją walka w strefie medalowej.
To jedyny rywal Igi
Przed meczem z Collins Dembek powiedział nam, że jego zdaniem Collins to najtrudniejsza rywalka. Wymienił także nazwisko Barbory Krejcikovej, jednak Czeszka odpadła.
Teraz, zdaniem naszego rozmówcy, Świątek nie ma już rywalki, która mogłaby jej zagrozić w drodze po złoto. To jednak rodzi pewne zagrożenie. - Myślę, że w tym momencie może ten turniej przegrać tylko i wyłącznie sama ze sobą, ze swoją psychiką - wyznał.
Przedostatnią przeciwniczką Polki będzie Chinka Qinwen Zheng, a kolejną Chorwatka Donna Vekić lub Ukrainka Maria Kostiuk. - Patrząc na style gry przeciwniczek, które zostały, potencjał i ich historie, Iga jest tenisowo o 2-3 klasy wyżej od reszty. Mental będzie najważniejszy, czy uda jej się utrzymać tę presję - podsumował.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty