Dwa tie-breaki w meczu Kamila Majchrzaka

Materiały prasowe / Enea Poznań Open/Paweł Rychter / Na zdjęciu: Kamil Majchrzak
Materiały prasowe / Enea Poznań Open/Paweł Rychter / Na zdjęciu: Kamil Majchrzak

Kamil Majchrzak awansował do drugiej rundy Challengera na kortach ziemnych w Luedenscheid. Śladem wrocławianina nie poszedł Olaf Pieczkowski.

Forma Kamila Majchrzaka faluje. Po bardzo dobrym fragmencie sezonu zwolnił między innymi z powodu kontuzji. W tym tygodniu Polak wybrał się do Luedenscheid w zachodnich Niemczech, a w drabince Challengera na kortach ziemnych znalazł się rozstawiony z numerem ósmym. Pierwszym przeciwnikiem wrocławianina był dobrze czujący się na mączce Facundo Mena.

Kamil Majchrzak awansował po dwóch tie-breakach. W obu o wyższości Polaka zdecydowała najmniejsza możliwa przewaga dwóch piłek. W pierwszej partii nie było ani jednego przełamania. W drugiej Kamil Majchrzak odebrał podanie Argentyńczykowi, co zapowiadało wcześniejsze zakończenie partii, ale Facundo Mena odrobił stratę i przedłużył mecz o kolejne gemy.

We wcześniejszym meczu zmierzyli się dwaj kwalifikanci. Po przedostaniu się do turnieju głównego przeciwnikiem Olafa Pieczkowskiego był Marko Topo z Niemiec. Konfrontacja zakończyła się po dwóch setach zwycięstwem jednego z faworytów gospodarzy Challengera 6:3, 6:4.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Olaf Pieczkowski przespał początek meczu, ponieważ po trzech gemach było 3:0 dla tenisisty z Niemiec. Strata okazała się nie do odrobienia, choć w gemie na 4:1 dla Marko Topo były aż cztery break pointy dla Polaka. Druga partia to inna historia, ponieważ Olaf Pieczkowski prowadził 3:1. Od tego momentu wygrał już jednak tylko jednego gema, a Niemiec pięć.

ATP Challenger Luedenscheid:

I runda gry pojedynczej:

Kamil Majchrzak (Polska, 8) - Facundo Mena (Argentyna) 7:6 (5), 7:6 (6)
Marko Topo (Niemcy, Q) - Olaf Pieczkowski (Polska, Q) 6:3, 6:4

Czytaj także: Prezes PZPS pewny swojej decyzji. "To najlepsi trenerzy na świecie"
Czytaj także: Świątek nie jest stuprocentową faworytką. Demony przeszłości dadzą o sobie znać?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty