Novak Djoković przyjął porażkę z pokorą. "Nie sądzę, że mogłem zrobić coś więcej"

PAP/EPA / Tolga Akmen / Na zdjęciu: Novak Djoković, finalista Wimbledonu 2024
PAP/EPA / Tolga Akmen / Na zdjęciu: Novak Djoković, finalista Wimbledonu 2024

Novak Djoković z pokorą przyjął gładką porażkę z Carlosem Alcarazem w finale wielkoszlemowego Wimbledonu 2024. Serb zaznaczył, że choć przegrana w takim stylu jest "gorzka", to na korcie zrobił wszystko, co było w jego mocy.

W tym artykule dowiesz się o:

Novak Djoković drugi raz z rzędu przegrał z Carlosem Alcarazem w finale Wimbledonu. Jednak o ile w ubiegłym sezonie uległ Hiszpanowi po wspaniałym pięciosetowym meczu, w niedzielę poniósł gładką porażkę 2:6, 2:6, 6:7(4).

- W ubiegłym roku czułem się lepiej. Zacząłem od wygranego seta 6:1, a cały mecz przegrałem po pięciu setach, kiedy szliśmy łeb w łeb. Teraz nic takiego się nie wydarzyło. On był postacią dominującą na korcie i odniósł zasłużone zwycięstwo - mówił podczas konferencji prasowej.

Serb podkreślił, że jego porażka nie podlegała dyskusji. - Na korcie czułem się gorszym graczem od niego. Otóż to. On był lepszy ode mnie w każdym elemencie gry - w sposobie, jak uderzał piłkę, jak się poruszał i jak serwował. Pod każdym względem byłem o pół kroku za nim.

- Nie sądzę, że mogłem zrobić coś więcej. Może mogłem spróbować podkręcić atmosferę i zaangażować w mecz kibiców, co działo się w trzecim secie. Ale on świetnie odczytywał mój serwis, przez co nie zdobywałem wielu łatwych punktów. Grał bardzo różnorodnie. Nigdy też nie widziałem, żeby tak dobrze podawał - analizował.

Djoković przypomniał, że trzy tygodnie przed startem turnieju przeszedł operację kolana, dlatego awans do finału uznaje za sukces. - Moje przygotowania nie przebiegały jak zwykle. Ale zrobiłem wszystko, co mogłem. Biorąc pod uwagę, gdzie byłem trzy tygodnie temu, gdyby ktoś mi powiedział, że zagram w finale Wimbledonu, wziąłbym to.

- Oczywiście, czuję się zawiedziony. Porażka w finale w takim stylu, w jakim ją poniosłem, pozostawia gorzki smak. Jednak to, że zagrałem w finale i przegrałem z najlepszym zawodnikiem turnieju, to musi być sukces dla mnie i mojego zespołu - zaznaczył.

Niedzielna porażka oznacza, że 37-latek z Belgradu nie zdobył 25. wielkoszlemowego trofeum i nie został najbardziej utytułowanym singlistą bez podziału na płeć. Nie wyrównał także rekordu należącego do Rogera Federera rekordu ośmiu zwycięstw w The Championships. Jednak zapewnił, że spróbuje za rok.

- Nie sądzę, że był to mój ostatni Wimbledon. Bardzo chciałbym tu wrócić. Nie mam żadnych ograniczeń i jeśli będę mógł grać na najwyższym poziomie, będę chciał to robić jak najdłużej - zastrzegł.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości

Źródło artykułu: WP SportoweFakty