Danił Miedwiediew nie poradził sobie z emocjami podczas półfinałowego starcia Wimbledonu z Carlosem Alcarazem. Mecz dobrze rozpoczął Rosjanin, który w pierwszym secie prowadził 5:2. Hiszpan zaczął jednak odrabiać straty.
W pewnym momencie Rosjanin zrobił się bardziej nerwowy przez to, że nie udało mu się utrzymać przewagi breaka. Kiedy nie spodobała mu się decyzja sędzi Evy Asderaki, zwrócił się do niej bezpośrednio. "Pie*** się" - powtórzył kilkukrotnie.
Sędzia wywołała mu podwójne odbicie po skrócie Alcaraza. Rosjanin miał inne zdanie na ten temat i nie potrafił się pogodzić z takim werdyktem.
ZOBACZ WIDEO: Byliśmy na kebabie u Podolskiego. Tyle zapłaciliśmy
Gdy grecka arbiter usłyszała słowa Rosjanina, natychmiastowo zareagowała. Postanowiła skonsultować się z supervisorem, a Miedwiediewowi groziła nawet dyskwalifikacja. Ostatecznie dostał tylko ostrzeżenie.
Dziennikarz Canal+ Bartosz Ignacik wskazał, co uratowało Rosjanina. - Gdyby półfinał został przerwany w takim momencie, to wydaje mi się, że publiczność nie byłaby zbytnio zadowolona. Uznano po prostu, że lepiej będzie, gdy o wszystkim rozstrzygnie tenis, a nie dyskwalifikacja - powiedział.
Dodał, że Miedwiediew znany jest z impulsywnych zachowań, a w wielu miejscach na świecie przeszłoby to bez echa.
- Przez chwilę myślałem nawet, że ten mecz się może skończyć. Wszyscy byli w szoku po tym, jak zachował się Miedwiediew. Jednak myślę, że pani sędzia nie chciała psuć tak dużego tenisowego święta - dodał Ignacik
Dodajmy, że Hiszpan awansował do drugiego z rzędu finału londyńskiej imprezy, pokonując Rosjanina Daniła Miedwiediewa 6:7(1), 6:3, 6:4, 6:4.
Czytaj także:
Wimbledon: Carlos Alcaraz zagra o obronę tytułu. Cztery sety w półfinale
Skandaliczne słowa Rosjanina. Sędzia opuściła swoje stanowisko