We wtorek Hubert Hurkacz rozegrał swój inauguracyjny mecz na kortach w Londynie, mierząc się z Radu Albotem. Reprezentant Mołdawii przebił się do głównej drabinki turnieju, przechodząc przez trzy etapy kwalifikacyjne.
Ich pojedynek był dwukrotnie przerywany z powodu intensywnych opadów deszczu. Mimo trudnych warunków pogodowych, Hurkacz zdołał triumfować w czterech setach, kończąc spotkanie wynikiem 5:7, 6:4, 6:3, 6:4. Polak oddał rywalowi pierwszego seta, ale jak sam przyznał - potrzebował nieco więcej czasu na złapanie właściwego rytmu.
- Nie żyjemy w perfekcyjnym świecie. Chciałoby się wyjść, serwować same asy, każde uderzenie grać perfekcyjnie, ale to po prostu nie jest realistyczne. Są rzeczy, do których trzeba się adaptować w trakcie meczu. Przeciwnik gra w konkretny sposób. Cały czas toczy się walka - skomentował przed kamerą Polsatu.
Hurkacz już niejednokrotnie doświadczał sytuacji, w której mecz z jego udziałem był przerywany ze względu na warunki atmosferyczne. Uważa, że we wtorek ta przerwa miała na niego pozytywny wpływ.
- Mam już trochę doświadczenia z deszczem, więc dałem sobie radę. Czy byłbym na korcie, czy poza, to wiedziałem, że muszę parę rzeczy zmienić, wejść na wyższe obroty. Ostatecznie myślę, że ta przerwa dobrze zadziałała dla mnie w tym momencie - skomentował.
W drugiej rundzie Hurkacz zmierzy się z Francuzem Arthurem Filsem. Mecz odbędzie się w czwartek, a godzinę ich rywalizacji powinniśmy poznać w środę popołudniu.
Czytaj także: "Nie ma czasu". Tak Świątek skomentowała zwycięstwo
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!