Kobiecy finał Rolanda Garrosa trwał nieco ponad godzinę. Jasmine Paolini postraszyła Igę Świątek na samym początku meczu, ale później na korcie dzieliła i rządziła Polka. Ostatecznie skończyło się zwycięstwem liderki rankingu 6:2, 6:1 (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ).
Mimo pogromu, Włoszka była ewidentnie zadowolona ze swojej postawy. Już na korcie zapewniała, że jest "dumna" z ostatnich wyników. Zdania nie zmieniła także podczas konferencji pomeczowej.
- Dałam z siebie 100 procent. Iga jest bardzo trudną przeciwniczką, ale dobrze się tam bawiłam, jestem z siebie bardzo zadowolona - podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężna kraksa. Upadali jeden po drugim
Paolini kilkukrotnie w samych superlatywach wypowiadała się o Świątek. - Ona gra tutaj niewiarygodnie. Zdobyła już cztery tytuły, a ma 23 lata. Te liczby nie są normalne... są czymś niesamowitym. Myślę, że jest niewiarygodną zawodniczką - dodała.
Paolini momentami grała naprawdę dobry tenis, ale Świątek wychodziło praktycznie wszystko. - Może mogłam bardziej zaangażować się w grę, nie wiem. Może mogła popełnić jakieś błędy, ale nie popełniła żadnych. Nigdy w życiu nie grałam przeciwko przeciwniczce, która gra z taką intensywnością. Po raz pierwszy zmierzyłam się z kimś, kto uderza tak wiele winnerów, kto jest ciągle w środku kortu. To był najtrudniejszy mecz w mojej karierze - nie ukrywa 26-letnia Włoszka.
Czytaj też: Aż jej się głos łamał. Przepraszała po wygranym finale