Trzeci rok z rzędu podczas wielkoszlemowego Rolanda Garrosa nie było tenisistki, która znalazłaby sposób na Igę Świątek. Najbliżej pokonanie naszej zawodniczki była Japonka Naomi Osaka. Polka wróciła jednak ze stanu 2:5 i 0:30 w decydującej partii, a później obroniła piłkę meczową.
Oprócz straconego seta w starciu z byłą liderką światowego rankingu WTA Świątek okazała się bezlitosna dla reszty przeciwniczek. W finałowej potyczce z Włoszką polskiego pochodzenia Jasmine Paolini straciła raptem trzy gemy (6:2, 6:1).
W ostatniej akcji meczu Paolini posłała autowy return i wówczas nasza tenisistka od razu padła na kolana i zaczęła świętowanie. Po podziękowaniu za grę rywalce przez chwilę radowała się na środku kortu, a następnie go opuściła.
Otóż Polka ruszyła w stronę trybun, by czym prędzej dotrzeć do miejsca, gdzie zasiadał jej zespół. Wówczas rozpoczęła świętowanie m.in. z szkoleniowcem Tomaszem Wiktorowskim, psycholożką Darią Abramowicz, trenerem przygotowania fizycznego i fizjoterapeutą Maciejem Ryszczukiem czy sparingpartnerem Tomaszem Moczkiem.
Oficjalny profil Rolanda Garrosa w mediach społecznościowych zaprezentował całą sytuację, która nie była pokazana w przekazie telewizyjnym. "Praca zespołowa sprawia, że marzenie się spełnia" - podpisano wideo z tego wydarzenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężna kraksa. Upadali jeden po drugim