Już na przełomie lipca i sierpnia odbędą się w Paryżu letnie igrzyska olimpijskie. Choć Rosja ciągle prowadzi wojnę na Ukrainie, to sportowcy z kraju najeźdźcy będą mogli rywalizować o medale jako neutralni. W tym gronie znaleźli się również tenisiści.
Jeśli chodzi o rosyjskich tenisistów, to w ostatnim czasie zrobiło się o nich głośno za sprawą Stanisława Pozdniakowa. Prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego stwierdził, że zawodniczki i zawodnicy rywalizujący w WTA czy ATP Tour "większość czasu mieszkają za granicą, tam zarabiają, a jednocześnie twierdzą, że 'grają dla siebie' i potępiają politykę swojego kraju".
Ze strony Pozdniakowa padły mocne słowa odnośnie zachowania rosyjskich tenisistów. - Z mojego punktu widzenia bardziej słuszne jest określenie tego "zespołem zagranicznych agentów". Dla których na pewno nie będzie przeszkód w reprezentowaniu siebie na igrzyskach olimpijskich - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak
Opinia Pozdniakowa wywołała w Rosji burzę. Przyjęta w 2022 roku ustawa "O kontroli działalności osób znajdujących się pod wpływami zagranicznymi" stanowi, że status "zagranicznego agenta" w Rosji można nadawać osobom prywatnym jedynie wówczas, gdy prowadzą one działalność polityczną i otrzymują finansowanie ze źródła zagranicznego.
Portal sport-express.ru zauważył, że w przypadku sportowców można mówić o działalności politycznej, jeśli wypowiadają się w mediach społecznościowych czy na konferencjach prasowych. "Jednak niezwykle trudno postawić zarzuty w tym temacie (np. brak patriotyzmu) naszym aktywnym sportowcom" - stwierdzono.
W obronie tenisistów postanowiły stanąć osoby wysoko postawione w rosyjskim sporcie. W rozmowie z agencją TASS głos zabrał Szamil Tarpiszczew. - Nazywanie tenisistów zagranicznymi agentami jest głupie. Sportowiec wykonuje pracę, której poświęcił całe życie i nigdy nie zdradził kraju. To całkowita głupota. Specyfiką tego sportu jest fakt, że tenisista rozgrywa ponad 30 zawodów za granicą. Tak było przed pandemią, tak jest teraz i będzie w przyszłości - stwierdził prezes Rosyjskiej Federacji Tenisowej.
- Jednocześnie, jeśli to możliwe, wielu sportowców wraca do domu, aby przygotować się do startów. Zarówno Weronika Kudermetowa, jak i Karen Chaczanow przyjeżdżają tu trenować. Zarzucanie im, że mało czasu spędzają w domu, to nieznajomość specyfiki sportu przez osoby, które zaczynają wypowiadać się w tej sprawie - dodał Tarpiszczew.
Oświadczenie w tej sprawie wydała również kierowana przez Tarpiszczewa federacja. Zaapelowano o to, aby "nie stwarzać podziałów w dużej sportowej rodzinie".
"W naszym sporcie panuje trudna sytuacja, w której łatwo jest stracić orientację i zacząć szukać skrajności. Niestety wypowiedzi niektórych uczestników tych dyskusji przekraczają granicę tego, co dopuszczalne, naruszając nie tylko interesy, ale także godność ludzką naszych sportowców. Duża armia fanów nadal wspiera naszych graczy, czując się dumnymi z ich osiągnięć. Za nieprawidłowe i bezmyślne uważamy stwierdzenia, które powodują rozłam w dużej rodzinie sportowej i stawiają przeciwko sobie przedstawicieli różnych dyscyplin sportowych" - napisano w komunikacie Rosyjskiej Federacji Tenisowej.
Czytaj także:
Rudy rekin na korcie. Włosi oszaleli na punkcie Sinnera
Jannik Sinner za mocny dla śmiertelników. "Aby go pokonać, musiałby przyjść diabeł