Po tym jak Iga Świątek w znakomitym stylu wygrała imprezę w Indian Wells, wiele osób miało nadzieję, że w Miami pójdzie za ciosem i po raz kolejny skompletuje Sunshine Double. Liderka światowego rankingu odpadła jednak w czwartej rundzie.
Polka musiała we wtorek uznać wyższość Jekateriny Aleksandrowej 4:6, 2:6 (---> RELACJA) i straciła tym samym szansę na powtórzenie swojego wyczynu sprzed dwóch lat. Gdyby tego dokonała, zrównałaby się z legendą - Steffi Graf, która wygrała te dwa turnieje w latach 1994 i 1996.
Iga Świątek miała kłopoty już podczas starcia z Lindą Noskovą, z którą zwyciężyła po dużych męczarniach. Podczas kolejnego meczu okazało się, że nie był to jedynie wypadek przy pracy, a faktyczny spadek formy.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
- Nie można mieć pretensji, że obóz nie reagował. Tomasz Wiktorowski w pewnym momencie powiedział: "Co mamy zrobić, jak ona do wszystkiego jest spóźniona?". To było widać - powiedziała Joanna Sakowicz-Kostecka w rozmowie z Interią.
A następnie wskazała przyczynę porażki: - To nie było raczej zmęczenie fizyczne, ale mentalne. Iga pewnie nie wiedziała, że może dołączyć do Steffi Graf. Składowych mogło być znacznie więcej, niż nam się wydaje - oceniła była tenisistka, a obecnie ekspertka i komentatorka Canal+Sport.
Iga Świątek jeszcze przez kilka dni pozostanie na Florydzie, żeby odpocząć. Później powróci do Polski na święta wielkanocne, a następnie zacznie przygotowywać się do meczu ze Szwajcarią w ramach Billie Jean King Cup.
Czytaj także:
Głośno o Sabalence w Rosji. Stawiają jedno pytanie
Dramat Andy'ego Murraya. Brytyjczyk znów poważnie kontuzjowany