Produkcja "Break Point" miała przyciągnąć do tenisa rzeszę nowych fanów. Udało się to w przypadku "Drive to Survive", popularnego programu o Formule 1. Tenisowy odpowiednik nie zyskał jednak tak dużego uznania w oczach fanów.
Serial doczekał się dwóch sezonów. Pierwsze odcinki pierwszego sezonu zostały opublikowane w styczniu 2023 roku, a drugi sezon widzowie mogą oglądać od stycznia 2024 roku. Wydawać by się mogło, że kolejne części są kwestią czasu.
Producenci wycofali się jednak z tego pomysłu. Seria tenisowa nigdy nie dorównała swojemu odpowiednikowi z F1, jeśli chodzi o oglądalność, a wersja golfowa - "Full Swing" - również cieszyła się znacznie większym powodzeniem.
ZOBACZ WIDEO: "Boski styl". Poruszenie w sieci po nagraniu Małgorzaty Rozenek
Najważniejsze osoby w świecie tenisa zapraszały ekipę Netfliksa na wszelkie turnieje, podobnie organizatorzy imprez wielkoszlemowych. Kamera obecna była na Wimbledonie, Australian Open, Roland Garros i US Open po to, by serial "Break Point" był jak najciekawszym produktem.
To, czego jednak brakowało, to większego nacisku na udział w serialu przez największe gwiazdy. Oczywiście warto docenić, że w dokumencie wypowiadali się tacy tenisiści, jak Carlos Alcaraz, Iga Świątek czy Coco Gauff. W oczy rzucił się jednak brak Rafaela Nadala czy Novaka Djokovicia.
Ponadto nie poruszono wielu wartych uwagi wątków, jak np. deportacji Djokovicia z Australii, zakończenia kariery przez Federera czy dopingowej wpadki Simony Halep. To właśnie te tematy interesowały fanów, lecz zostały pominięte przez producentów.
Dodajmy, że Netlix kilka dni temu zorganizował w Las Vegas mecz pokazowy z udziałem Rafaela Nadala i Carlosa Alcaraza. Pierwszy raz w historii platforma ta transmitowała na żywo spotkanie tenisowe, co spotkało się z pozytywnym odzewem w środowisku tenisowym.
Czytaj także:
Ile punktów przewagi ma Iga Świątek? Zobacz ranking przed ważnym turniejem
Ogromny awans Kamila Majchrzaka w rankingu ATP. Co z Hubertem Hurkaczem?