Trener tenisa ziemnego Maciej Domka w narodowej akademii tenisowej w Mińsku miał okazję szkolić nastoletnią Arynę Sabalenkę. Druga obecnie rakieta świata z Białorusi miała wówczas ok. 17-18 lat.
- Z tego, co wiem jej tata (były białoruski hokeista Siergiej Sabalenka - przyp. red.) miał pewne problemy natury prawnej. Aryna była z tym wszystkim sama. Mam wrażenie, że to stanowiło też jej wewnętrzną motywację, pchało mocno do przodu. Za wszelką cenę chciała się wybić. Nie, rodzice nie pojawiali się na treningach - przyznał Domka w wywiadzie dla portalu Sport.pl.
Polski szkoleniowiec dodał, że problemy rodzinne sprawiały, że młoda zawodniczka za wszelką cenę chciała pomóc bliskim. Chodziło o finansowe wsparcie.
- Tak. Można to było tak odczytywać, że tata miał problemy, a ona chciała pomóc, zacząć zarabiać. Dużo było w niej złości - podkreślił.
Co ciekawe, Sabalenka w czasach juniorskich nie osiągała większych sukcesów. Była jednak bardzo pracowita i zdeterminowana. Jej kariera "ruszyła" dopiero w rywalizacji na poziomie seniorskim.
- Jej siła uderzeń piłki była gigantyczna, w każdym zagraniu cała moc. I tak potrafiła trenować od poniedziałku do soboty, a w niedzielę pójść z trenerem na "regeneracyjny cross" i trzy godziny biegać bądź ćwiczyć na nartach biegowych - podsumował Domka.
Zobacz:
Iga Świątek osiągnęła kolejną barierę. Zobacz nowy ranking WTA
"Ludzie będą mnie za to potępiać". Rzuca wyzwanie Świątek i Sabalence
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"