W sobotni poranek nic nie zwiastowało katastrofy. Wprawdzie Linda Noskova od początku pokazała pazur, ostatecznie przegrała pierwszego seta i wydawało się, że Iga Świątek ma spotkanie pod kontrolą. Bynajmniej. Polka uległa w dwóch kolejnych partiach i odpadła z turnieju.
Eksperci nie kryją zaskoczenia, gdyż niewielu spodziewało się, że Czeszka może urwać raszyniance choćby seta. W rozmowie z nami znany komentator Eurosportu, Tomasz Wolfke, powiedział wprost, że spodziewa się bardzo łatwego spotkania (więcej -> TUTAJ). Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna.
- Gdyby przed rozpoczęciem meczu ktoś zapytał mnie o przewidywania dotyczące końcowego wyniku, oczywiście wskazałbym na Igę. Raczej nie było przesłanek ku temu by myśleć, że Noskova może wyeliminować naszą tenisistkę. Tym bardziej, że w poprzedniej konfrontacji obu zawodniczek Polka nie dała złudzeń rywalce i pewnie ograła ją w Warszawie - mówi Adam Romer w rozmowie z WP SportoweFakty.
Czechów się nie lekceważy
Noskova ma dopiero 19 lat, tymczasem na korcie wyglądała na dojrzałą, pewną siebie tenisistkę, dla której takie mecze to chleb powszedni. - Nie można lekceważyć czeskiej szkoły tenisa. Cechuje ją wyższa kultura gry, co było w tej konfrontacji doskonale widać. Noskova perfekcyjnie wykorzystała słabsze chwile Igi. Wygrała zasłużenie - podkreśla redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
- Czeszka zagrała bardzo dojrzale. Ani razu nie wyciągnęła ręki do Igi. Nie można powiedzieć, że nasza reprezentantka zagrała na tyle słabo, by przegrać albo jej rywalka na tyle dobrze, by je wygrać. Nic nie jest zero-jedynkowe . Na końcową porażkę złożyło się kilka czynników. Nie pamiętam, kiedy ostatnio Iga przegrała 10 punktów z rzędu. Jeśli sprawy przybierają taki obrót, to mówi samo za siebie - zauważa Romer.
Świątek nie będzie rozpaczać
Świątek jeszcze nigdy nie wygrała Australian Open. W 2022 roku osiągnęła najlepszy wynik, wchodząc do półfinału. W ubiegłym sezonie odpadła w IV rundzie z Jeleną Rybakiną. - To nie jest wymarzony początek sezonu, lecz nie sądzę, że porażka przytłoczy Igę. Raczej wywoła w niej złość. Jest bardzo ambitną tenisistką, która umie wyciągać wnioski z niepowodzeń. Nie doszukiwałbym się teraz żadnej zapaści. Być może niektórzy uważają, że skoro jest "jedynką", powinna wygrywać wszystkie mecze, ale tak się nie da - zaznacza nasz rozmówca.
- Co do Noskovej, wcale nie powiedziane, że zawojuje turniej. W kolejnej rundzie zmierzy się z Eliną Switoliną. Ukrainka jest doświadczona i po przerwie na każdym kolejnym turnieju wielkoszlemowym wypada coraz lepiej. Jak już wcześniej powiedziałem, mecz meczowi nierówny - podsumowuje Adam Romer.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "Zmiecie ją z kortu". Bezlitosna prognoza przed meczem Świątek
- Hubert Hurkacz już nigdy nie wejdzie na sam szczyt? "Ciągle chcemy więcej. A może warto go teraz docenić?"