Złapała formę w końcówce sezonu. A już chciała odpuścić

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Katarzyna Kawa

- Kiedy ten moment przyjdzie, nie będę już ciągnąć na siłę swojej kariery - wyznała polska tenisistka Katarzyna Kawa dla WP SportoweFakty. Za 31-latką bardzo dobra końcówka sezonu, jednak w głowie pojawiła się myśl, by zrobić sobie przerwę.

W tym artykule dowiesz się o:

Długo miniony sezon nie układał się po myśli Katarzyny Kawy. W końcu jednak nastąpił zwrot, ponieważ sama końcówka była znacznie lepsza, a nasza tenisistka pierwszy raz pokonała w singlu rywalkę z TOP50 światowego rankingu WTA. Z kolei w deblu udało jej się wygrać cztery turnieje, tyle tylko, że niższej rangi. Teraz Kawa wejdzie w skład reprezentacji Polski na turniej United Cup, a w styczniu wystartuje w eliminacjach do wielkoszlemowego Australian Open.

Jakub Fordon, WP SportoweFakty: Czy to, że liderką światowego rankingu WTA jest Polka, ma na panią jakiś wpływ?

Katarzyna Kawa, polska tenisistka: Jest to bardzo budujące, bo nawet jako reprezentacja czy kraj jesteśmy zupełnie inaczej postrzegani. Natomiast osobiście na mnie niewiele, bo nie wpływa to w żaden sposób na moją karierę.

Z kolei dzięki temu jestem w United Cup. W tym momencie zmieniło się u mnie to, że znalazłam się tam dzięki Idze. I to tyle.

Jeżeli chodzi o United Cup, będzie to dla pani pierwsza przygoda. Czy to duży plus się tam wybrać, nawet w przypadku braku gry?

Myślę, że to ciekawe i fajnie doświadczenie. Nie jestem przekonana, czy chciałabym to robić za każdym razem, bo jednak każdy z nas ma ambicje i chce grać. W tym roku, na ten moment to bardzo fajna alternatywa dla mnie. Jestem drugą singlistką, to są zawody drużynowe, więc jeśli rezerwa jest potrzebna, jest to fajna opcja, by tam być i mieć szanse gry.

Jak będzie się różnił tegoroczny sylwester spędzony z tenisem od poprzedniego?

Nigdy nie byłam na wielkiej imprezie sylwestrowej. A w tym roku to w ogóle będziemy mieli mecz 1 stycznia i to od 10. Sylwester będzie więc bardzo krótki i delikatny.

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

Magda Linette tłumaczyła, że w tym sezonie z samego debla zarobiła ponad 200 tysięcy dolarów. Jak mocno aspekt finansowy ma wpływ na to, że pani również występuje na tych dwóch frontach?

W moim przypadku nie można tu powiedzieć bardzo mocno o aspekcie finansowym. Ja gram mniejsze turnieje, zarobki z debla nie są tak wysokie. Magda może sobie pozwolić na granie większych turniejów, bo chociażby przez wyższy ranking. Dla mnie jest to w pewnym sensie ambicjonalnie ważne, bo uważam, że skoro jestem dobrą deblistką i mam na koncie kilka zwycięstw z zawodniczkami TOP10 debla, to nie powinnam go sobie odpuszczać.

Również nie jestem gotowa na to, żeby zacząć grać samego debla, bo nie czuję się spełniona jako singlistka. Staram się trzymać blisko turniejów WTA, żeby w każdej chwili mieć taką możliwość na rozpoczęcie "kariery deblowej".

Finansowo ten rok od poprzedniego wyszedł na plus czy minus?

Finansowo myślę, że na minus. Ciężko w parę miesięcy nadrobić cały rok. W 2022 byłam w drugiej rundzie Wimbledonu i to był mocny zastrzyk finansowy. Grałam w wielu różnych turniejach, zagrałam we wszystkich imprezach wielkoszlemowych, więc wydaje mi się, że jestem pod tym względem na minus, ale to daje dobry start w kolejny rok.

Wiele było sezonów, w których pani musiała dokładać? Jak to teraz wygląda?

Bardzo wiele było takich. Swój pierwszy wielkoszlemowy turniej zagrałam w wieku 27 lat. Jak się nie gra w Wielkich Szlemach, to się nie zarabia praktycznie na tenisie. Nie jestem milionerką, ale tenis dał mi, jak na polskie warunki, dobre życie. Niewiele osób w moim wieku może sobie pozwolić w Polsce np. na kupno mieszkania.

Czy rok 2023 był dla pani najlepszy w karierze?

Jeśli chodzi o wyniki to myślę, że nie. Miałam już lepsze lata w mojej karierze, natomiast jestem bardzo zadowolona z ostatnich miesięcy i postępów, które poczyniłam.

W pierwszej części sezonu mecze singlowe nie do końca wychodziły po pani myśli, ale w drugiej trochę się to zmieniło. Co miało wpływ na poprawę?

Praca, którą wykonałam właśnie w tych pierwszych miesiącach tego sezonu, a była ona bardzo duża. Udało mi się także poprzestawiać w głowie pewne rzeczy, odpuścić, znaleźć więcej radości i spokoju, co pozwoliło mi wygrywać mecze. Podstawy miałam cały czas, ale nie potrafiłam się przebić z wieloma swoimi problemami na korcie.

Jaki był główny problem na korcie?

Za bardzo chciałam, za bardzo polegałam na pracy, na sztywnych ramach, a za mało radości było na tym korcie, nie cieszyło mnie to. Blokowało mnie to z próbowaniem nowych, innych rzeczy. Stałam się za bardzo przewidywalna.

Czy w trakcie sezonu pojawiła się myśl, by odpuścić granie w singlu i skupić się na deblu albo odwrotnie?

Tak. Na początku nowego roku był zamysł, żeby grać więcej singla w mniejszych turniejach, by znaleźć formę i rytm meczowy. W związku z tym poświęciłam grę deblową, grałam dużo mniej debli, bo te mniejsze imprezy w ogóle nie są dla mnie opłacalne w żaden sposób. Szkoda mi było na to sił. Pod koniec tego sezonu, gdy nie szło, nie wiem, czy myślałam o grze deblowej. W głowie miałam przerwę od całego tenisa bardziej niż od przejścia na zmagania w deblu, bo byłam zmęczona.

W deblu zdobyła pani najwięcej tytułów. Czy w grze podwójnej był to najlepszy rok?

Wydaje mi się, że jestem bardzo dobrą deblistką i patrząc na to, jak mało grałam i ile wygrałam, to moja ilość wygranych turniejów w tym roku jest bardzo duża. Szczególnie, patrząc na to procentowo. Natomiast w związku z tym, że grałam w mniejszych imprezach i nie tak dużo w deblu, to mój ranking automatycznie spadł.

Najlepszym deblowym rokiem był dla mnie poprzedni, kiedy zagrałam w trzech Wielkich Szlemach, więc ciężko to przebić. Osiągnęłam 64. miejsce w rankingu, teraz jestem 110., mimo że czuję się lepszą deblistką. To nie ma znaczenia, bo trzeba tu dużo wygrać, grać cały czas, żeby to miało przełożenie na ranking i na granie w większych turniejach, taka sama zasada jak w singlu.

W ciągu roku rozegrała pani ponad 100 spotkań. Co było kluczowe, żeby przekroczyć tak ogromną liczbę?

Sama nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle gram, a jak wyliczyłam na koniec roku, to było tego wyraźnie ponad 100. Kluczowe jest to, że dbam o swoje ciało, jestem coraz bardziej świadoma, coraz lepiej potrafię dobrać treningi i obciążenia. Mam też świetnych ludzi, którzy mi pomagają na co dzień i potrafią powiedzieć: Kasia, dzisiaj odpoczynek dla ciebie jest dużo bardziej wartościowy niż jakikolwiek trening.

Staram się wyciągać wnioski, słuchać swojego ciała i uczyć się na swoich błędach, żeby być fit. Na razie bardzo dobrze mi to wychodzi, bo jestem w stanie grać dużo więcej niż moje młodsze koleżanki. Nie miałam żadnej poważnej kontuzji od dłuższego czasu.

Pierwsza wygrana z zawodniczką TOP50 w dodatku na korcie twardym. Czy faktycznie ze wszystkich nawierzchni ta leży pani najmniej?

Do mnie przylgnęła taka łatka, bo kiedyś faktycznie tak było. Wszyscy, którzy ją przypięli, nie zauważyli pracy, którą ja wykonałam przez ostatnie lata, żeby to zmienić. Na kortach twardych bardzo się poprawiłam.

Nie widzę swoich słabości na twardej nawierzchni na tę chwilę. Myślę, że należałoby zweryfikować tą opinię i ludzie, którzy uważają się za specjalistów, powinni również uaktualnić swoją wiedzę. A jeśli tego nie zrobią, wcale mi to nie przeszkadza, ja wciąż będę się rozwijać.

Czytałem, że przestała pani patrzeć na ranking. Skąd taka zmiana?

Mam wrażenie, że im więcej patrzę na ranking, liczę te punkty, tym mniej wygrywam. Koncentruje się na celu, który dla mojego umysłu nie jest jasny, tylko nieco abstrakcyjny. Bo jak wytłumaczyć, że gram o 9 czy 30 punktów. To u mnie nie działa, może u niektórych tak, ale staram się traktować każdy mecz tak samo i może dzięki temu również mam niższą presję w meczach o wyższą stawkę.

Urodziła się pani w Krynicy-Zdrój. Czy to znaczy, że czuje się pani góralką?

Tak, szczerze mówiąc, czuję się nią. Może nie jestem z bardzo wysokich gór, ale myślę, że posiadam silny organizm, mentalność góralską, upartość w dążeniu do celu i nie patrzenie się na opinie innych. Wszystko dzięki temu, że się wychowałam w górach.

W ostatnim czasie Magdalena Fręch wyznała, że myślała o porzuceniu tenisa. Czy u pani w karierze pojawiła się myśl, by odpuścić?

W emocjach rzuciłam tenis milion razy. Jeżeli chodzi o spokojne myślenie na kanapie nad przyszłością, to miałam kilka momentów, w których nie wiedziałam, kiedy skończy się przerwa czy to może będzie koniec tego wszystkiego. Do tej pory się nie zdecydowałam, chociaż byłam już bardzo blisko.

Wydaje mi się, że przyjdzie taki moment, kiedy będę to wiedziała. I na 100 procent, kiedy ten moment przyjdzie, nie będę już ciągnąć na siłę swojej kariery.

Czy są plany na kolejne lata, czy pani nie wybiega w przyszłość?

Nie wybiegam w przyszłość. Mam bardzo dużo zainteresowań, pomysłów na siebie, ale nie potrafię się określić w jednym konkretnym. Bardzo chciałabym zostać w tenisie, bo wydaje mi się, że mamy niewielu zawodników, którzy chociażby grali w tych Wielkich Szlemach. Trochę widziałam co się dzieje i mamy bardzo mało zawodników, którzy dzielą się tą wiedzą.

Nie mamy trochę kultury wspierania się, "mentoringu", tego mi brakuje, bo widzę to w innych krajach. Chciałabym rozpocząć nurt przekazywania doświadczenia niekoniecznie przez pracę 1 na 1 i stanie godzinami na korcie, tylko może jakieś konsultacje, nie wiem, jak to będzie wyglądało. Tak wyobrażam sobie pozostanie w tenisie, ale mam też trochę pomysłów na siebie poza tenisem. Zobaczę, co się wydarzy, jakie będę miała finanse i skąd zacznę

Czy pomysł inny niż tenis to wątek z kosmetykami?

Jest to jeden z pomysłów. To moja pasja od zawsze i czuję, że dokształcając się w tym temacie ja się nie męczę. To dobry wyznacznik, czy chce się to robić. Myślę, że na przyszłość kosmetyka wchodzi w grę. Interesuję się jednak jeszcze jogą, skończyłam 2,5 roku fizjoterapii. Sport dużo mnie nauczył, jeżeli chodzi o dbanie o swoje ciało. Nie chciałabym tak po prostu tego zostawić, bo byłoby aż szkoda. Sam fakt, że mam 31 lat, jestem w stanie zagrać ponad 100 meczów w ciągu roku o czymś świadczy.

Ta praca, którą ja wykonuję, jest dobra i wartościowa. Możliwe, że też będę chciała iść w tym kierunku, skończyć te studia, żeby mieć to wykształcenie i iść w kierunku przygotowania, regeneracji, fizjoterapii.

Czy będziemy oglądać panią częściej w turniejach rangi WTA?

Zobaczymy, jak będą się układać listy. Generalnie mój plan opiera się w tym momencie tylko i wyłącznie na większych turniejach. W tych mniejszych nagrałam się bardzo długo w tym roku i nie cieszy już mnie to.

Nie mam na to tyle siły, ale jak trzeba będzie zagrać mniejszy turniej, to wystąpię. Ale nie jestem gotowa na przebijanie się z 17-latkami czy 18-latkami, którzy walczą jak o życie na tych obiektach będących nigdzie, bo nikt tam nie dba o zawodnika. Ja już przez to przeszłam i zamierzam korzystać z rankingu. Chcę wygrywać w większych turniejach i się poprawiać, mniejsze już mnie daleko nie zaprowadzą.

Komentarze (5)
avatar
zgryźliwy
27.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę, że Kawa, do tenisa ma podejście już tylko czysto biznesowe. Wiadomo, że nic wielkiego już nie osiągnie, bo talent nie ten, a i wiek robi swoje. Utrzymuje się z tenisa i stara się coś od Czytaj całość
avatar
werty Qwerty
26.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Statystyczny człowiek nie ma bladego pojęcia ile kosztuje rocznie bycie zawodnikiem na światowym poziomie. Większość sportowców to ludzie zadłużeni po całej rodzinie. Sprzęt choć kosztuje rocz Czytaj całość
avatar
Miły Pann
26.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zróbmy może zrzutkę w takim razie dla tej pani i odrazu powinni zacząć opłacać jej składki emerytalne 
avatar
Trzygrosz54
25.12.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tego typu przemyślenia powinny czytać młodsze zawodniczki,zanim zaliczą tzw. "doła"...