Start w imprezie WTA 1000 w Pekinie był pierwszym dla Magdaleny Fręch po przybyciu do Azji. Jednak żeby wystąpić w głównej drabince, nasza tenisistka musiała przebrnąć przez dwuetapowe eliminacje.
Polka najpierw ograła Francuzkę Diane Parry, a następnie bez gry przebrnęła przez finałową rundę eliminacji. Wszystko z uwagi na walkower w spotkaniu z Amerykanką Claire Liu. Organizatorzy jednak nie podali powodu jej decyzji.
W pierwszej rundzie Fręch trafiła na inną tenisistkę, która przeszła przez eliminacje. Brytyjka Katie Boulter ograła w nich Chinkę Zhuoxuan Bai i Rosjankę Kamillę Rachimową.
Natomiast w niedzielę, 1 października zanotowała pierwsze zwycięstwo w głównej drabince. Boulter po trzysetowej rywalizacji okazała się lepsza od niżej notowanej przeciwniczki (6:4, 3:6, 6:2).
Tym samym przygoda Polki w stolicy Chin szybko dobiegła końca. To jednak nie oznacza jej wyjazdu z Azji. W przyszłym tygodniu czeka ją przerwa z uwagi na trwający turniej w Pekinie. Natomiast od kolejnego rozpocznie rywalizację w imprezie WTA 250 w Hongkongu. Tym razem nie będzie zmuszona przebijać się przez kwalifikacje, by w niej wystąpić.
Przeczytaj także:
Jest potwierdzenie. Wiemy, co z meczem Świątek
W deblu niczym w singlu. Magda Linette rozkręca się w Chinach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta