Łysieć zaczął w wieku 19 lat. - Codziennie znajdowałem jakąś część mojej tożsamości: na poduszce, w umywalce. Rok później, w sezonie 1990, grał w finale Roland Garros. - Podczas rozgrzewki modliłem się nie o zwycięstwo, ale o to, by nie spadła mi peruka - ujawnia.
Dzień przed paryskim finałem przeżył wewnętrzny dramat. Pod prysznicem wyciągnął z głowy pęk włosów. Wtedy sądził, że użył jakiegoś szarlatańskiego szamponu. Zawołał brata, Philly'ego. - Zobaczył i powiedział, że powinienem użyć spinki do włosów. A potrzebowałem ich 20 - wspomina. Brat poradził, by na korcie... zbytnio się nie ruszał! No i przegrał swój pierwszy wielkoszlemowy finał z Andresem Gomezem.
- Pytałem się sam siebie: czy chcę naprawdę grać z peruką na głowie? I odpowiadałem: "A mam wybór?". Wyobrażałem sobie jak nie dowierzałyby własnym oczom miliony telewidzów na całym świecie, widząc włosy wypadające z głowy Agassiego - pisze.
To wszystko w czasach, gdy wygolona głowa była modą dokładnie odwrotną do panującej. Sztuczne włosy Agassi nosił do 1994 roku, gdy zaprezentował swój nowy, znany do dzisiaj image.
Peruka miała być dla mistrza z Las Vegas "łańcuchem". Już w 2004 roku była żona Brooke Shields (dziś jest mężem Steffi Graf) sugerowała mu ujawnienie prawdy. Na ponad tydzień przed premierą autobiografii czekamy na nowe nieznane fakty z barwnego życia syna irańskiego emigranta, o którym wcześniej dowiedzieliśmy się, że okłamał w sprawie narkotyków związek ATP, a ojciec terroryzował go tenisem, zmuszając do gry na pełnowymiarowym korcie już w wieku 2 lat.