Przetrwał wojnę. Teraz dokonał historycznego wyczynu

PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: Novak Djoković
PAP/EPA / CJ GUNTHER / Na zdjęciu: Novak Djoković

22 maja 1987 roku na świat przyszedł Novak Djoković, a w latach 1992-1995 w jego kraju miała miejsce wojna. On i jego rodzina przetrwali ten czas, a teraz legendarny tenisista raz po raz pisze historię. To miało miejsce także podczas US Open 2023.

W tym roku nic nie stanęło na przeszkodzie, żeby Novak Djoković mógł wystąpić w wielkoszlemowym US Open. Z tego powodu wicelider światowego rankingu ATP przyjechał m.in. po to, aby wrócić na szczyt.

Do tego potrzebował wygrać jedno spotkanie, co nie było dla niego żadnym problemem. Po spełnieniu jednego z celów przystąpił do realizacji kolejnych, a jednym z nim był oczywiście końcowy triumf w Nowym Jorku.

Jedyne problemy, nawet gigantyczne, miał w meczu 3. rundy. Z Laslo Djere przegrał dwa pierwsze sety, ale w kolejnych był bezlitosny dla swojego rodaka. W pozostałych spotkaniach nie stracił ani jednej partii, co miało miejsce także w ćwierćfinale.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni

W dwie godziny i 38 minut ograł Taylora Fritza 6:1, 6:4, 6:4 i po raz 47. w zawodowej karierze zameldował się w półfinale wielkoszlemowego turnieju. Tym samym wyśrubował nowy, historyczny rekord, przebijając osiągnięcie Rogera Federera.

- To sport, który dał mi tak wiele. Pochodząc z Serbii, kraju rozdartego wojną (lata 1992-1995 - dop. red.), musiałem stawić czoła wielu przeciwnościom losu i wraz z rodzicami i rodziną przetrwać, aby w ogóle dostać szansę. Miałem szczęście spotkać ludzi, którzy we mnie uwierzyli. Bez nich nie byłoby mnie tutaj. Nie wiem, ile jeszcze szans otrzymam, więc staram się czerpać z tego tyle radości, ile tylko się da - powiedział na korcie tuż po zakończonym meczu Djoković w odniesieniu do pobicia rekordu Federera.

Tym samym Serb po raz 13. powalczy o finał wielkoszlemowego US Open. Jeżeli chodzi o półfinały tego turnieju, lepszym wynikiem może pochwalić się tylko Jimmy Connors (14). 36-letni tenisista walczy o swój czwarty triumf w Nowym Jorku, a pierwszy od pięciu lat.

Przeczytaj także:
US Open: koniec przygody Magdy Linette