Emma Navarro, bo o niej mowa, dopiero od trzech miesięcy jest zawodniczką z pierwszej setki rankingu WTA, ale tempo jej wspinaczki jest błyskawiczne. Do US Open przystąpi z pozycji numer 57, wciąż może nie siejącej postrachu, lecz jednocześnie wyższej od tego, czym legitymowały się dwie finalistki z 2021 roku - Emma Raducanu i Leylah Fernandez.
Przebijająca się do światowej czołówki 22-latka wcześniej osiągała ogromne sukcesy w tenisie juniorskim i akademickim. Jako nastolatka grała w trzech finałach wielkoszlemowych - jednym w singlu i dwóch w deblu. Z kolei jako studentka została mistrzynią rozgrywek uniwersyteckich NCAA. Zawodową tenisistką została dopiero w ubiegłym roku.
Rodzinny biznes
W rodzinie Navarro, potomków włoskich emigrantów, tenis ma szczególne miejsce. Najlepiej na korcie radzi sobie Emma, ale rakietami potrafi posługiwać każdy z trójki jej rodzeństwa. Wszystkich uczuciem zaraził ojciec.
- Mój tata zawsze powtarzał, że chce, aby tenis był naszym rodzinnym sportem. Mam dwóch starszych braci i oni obaj grali. Gdy podrosłam i nabrałam tyle siły, by móc utrzymać w rękach rakietę, byłam już z nimi na korcie - opowiadała Emma Navarro o swoich początkach dla Charleston Magazine.
Z biegiem czasu tenis stał się nie tylko rodzinnym sportem, ale też biznesem. I wcale nie chodzi o to, że Emma po przejściu na zawodowstwo zyskała finansowo. Ojciec tenisistki, Ben Navarro, to jedna z osób najmocniej pociągających za sznurki w amerykańskim tenisie. Jest właścicielem dwóch turniejów głównego cyklu - imprezy WTA 500 w rodzinnym Charleston oraz, od tego roku, niezwykle prestiżowego Western&Southern Open w Cincinnati.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Do trzech razy sztuka?
To jednak nie tym zawodom Navarro zawdzięcza marsz w górę rankingu. W obydwu turniejach organizowanych przez ojca przegrała bowiem w pierwszej rundzie...
Navarro wciąż też czeka na pierwsze zwycięstwo w drabince głównej US Open. To akurat łączy ją z Magdaleną Fręch. Dla naszej reprezentantki będzie to piąte podejście do wielkoszlemowych zmagań w Nowym Jorku. Dwa razy nie udawało jej się przejść przez kwalifikacje, a dwa razy odpadała w pierwszej rundzie turnieju głównego.
Do trzech razy sztuka? O tym przekonamy się w poniedziałkowy wieczór. Tenisistki wyjdą na kort numer 6 o godzinie 17 polskiego czasu, a zwyciężczyni jako jedna z pierwszych w całej stawce będzie mogła cieszyć się z awansu do drugiej rundy. Portal WP Sportowe Fakty przeprowadzi oczywiście relację "na żywo" z tego pojedynku.
Zobacz też:
Kontrowersja z udziałem Rosjanki na US Open
US Open - nigdzie nie da się zarobić więcej