Dla Igi Świątek znakomitą wiadomością była porażka Aryny Sabalenki w 1/8 finale turnieju WTA 1000 w Montrealu. Oznacza ona, że przynajmniej do końca tegorocznego US Open nasza tenisistka pozostanie liderką światowego rankingu WTA. Ponadto otworzyła się szansa na triumf w Kanadzie.
W porównaniu do Białorusinki Polka dotarła w Montrealu do półfinału. W nim jednak lepsza okazała się Jessica Pegula, która zwyciężyła 6:2, 6:7(4), 6:4. Amerykanka po raz drugi w tym sezonie ograła 22-latkę, bo wcześniej udało jej się to podczas United Cup.
Zarówno Świątek, jak i Pegula bardzo słabo spisywały się we własnych gemach serwisowych. Pierwsza z wymienionych tenisistek straciła podanie aż 11 razy, natomiast druga 8. I to właśnie był jeden z powodów porażki raszynianki.
Twitterowy profil OptaAce przypomniał, że nawet liderka światowego rankingu WTA ma czarną serię. "Iga Świątek nigdy w swojej karierze nie wygrała meczu rangi WTA, kiedy przegrała siedem lub więcej gemów serwisowych (0-9). W tym meczu przegrała 11 gemów serwisowych, co jest jej najwyższym wynikiem w pojedynczym meczu. Auć" - napisano we wpisie.
Niewiele brakowało, by Świątek przełamała tę statystykę. W momencie, gdy 9 razy straciła swój serwis, prowadziła 4:2 w decydującym secie. Jednak cztery kolejne gemy padły łupem Peguli i jej rywalka mogła zapomnieć o zwycięstwie. To Amerykanka awansowała do finału i może teraz czekać na ostatnią przeciwniczkę w Montrealu.
Przeczytaj także:
Lawina komentarzy po porażce Igi Świątek
Irytacji nie ma. Niedosyt jest. I jeden bardzo istotny wniosek
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze