Spotkanie pomiędzy Amarissą Toth i Shuai Zhang w ramach pierwszej rundy zawodów w Budapeszcie zakończyło się w skandalicznych okolicznościach. Przypomnijmy, że doświadczona, chińska tenisistka w jedenastym gemie starcia zagrała perfekcyjnie w linię, ale... nie otrzymała za to punktu.
Zawodniczka z Azji została pokrzywdzona przez sędzię, która uznała, że był to aut, choć na "mączce" dało się zauważyć bardzo wyraźny ślad. Chinka idealnie zmieściła się w korcie i próbowała interweniować.
Nie została jednak wysłuchana, a w dodatku ukarano ją za przedłużające się dyskusję, przyznając 20-latce z Węgier dodatkowy punkt. Sytuacja na korcie robiła się coraz bardziej kuriozalna.
Czarę goryczy przelała jednak bezczelność Amarissy Toth. Węgierka dopuściła się skandalicznego zachowania i zamazała butem ślad, który pozostawiła po sobie na placu gry piłka posłana przez Shuai Zhang. Za swój czyn nie poniosła żadnych konsekwencji.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Bezradna Shuai Zhang wskutek tych przykrych i niesprawiedliwych wydarzeń dostała ataku paniki. W takim stanie nie mogła już kontynuować pojedynku z węgierską tenisistką i kreczowała. A jej rywalka? Ostentacyjnie cieszyła się z awansu do drugiej rundy turnieju.
Amarissa Toth została jednak bardzo szybko sprowadzona na ziemię przez Katerynę Baindl z Ukrainy, która rozprawiła się ze swoją przeciwniczką w 76 minut i dała jej ugrać jedynie cztery gemy. Węgierka odpadła z dalszej rywalizacji i postanowiła, że w końcu zabierze głos ws. meczu z Shuai Zhang.
- Ponieważ jestem poza turniejem, czas powiedzieć kilka słów o tym, co wydarzyło się we wtorek wieczorem. Nie sądziłam, że mój pierwszy w karierze sukces w turnieju głównym WTA wywoła taką burzę medialną - rozpoczęła 20-latka z Węgier.
- Jest mi naprawdę bardzo przykro z powodu tego, co się wydarzyło. Szanuję Shuai Zhang jako zawodnika i osobę. Nigdy nie było moją intencją lekceważenie, zasmucanie lub krzywdzenie osoby takiej jak ona. Po meczu, widząc te wszystkie zdjęcia, wszystko zrozumiałam - dodała zawodniczka podczas konferencji prasowej.
Amarissa Toth ma nadzieję, że będzie mogła w niedalekiej przyszłości porozmawiać z 34-letnią tenisistką i osobiście przeprosić ją za swoje zachowanie. - Zdaję sobie sprawę, że nie powinnam świętować tak, jak świętowałam po meczu i przepraszam za to. Zawładnęły mną emocje, skupiłam się na tenisie i nigdy nie chciałam wygrać w ten sposób. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała okazję usiąść i porozmawiać z Shuai Zhang i powiedzieć jej, jak źle się czuję, że nasz mecz tak się zakończył - zakończyła wypowiedź.
Czytaj także:
Dobre wieści z Warszawy. Kolejne Polki powalczą o turniej główny
Minister stawia sprawę jasno. Zbojkotuje nawet mecz Świątek