Była liderka światowego rankingu była faworytką spotkania z Yue Yuan. Wiktoria Azarenka odniosła zwycięstwo, ale musiała się sporo natrudzić, by awansować do drugiej rundy Wimbledonu. W pierwszej partii Białorusinka wygrała 6:4, ale w drugiej górą była Chinka (7:5). Trzeci set padł łupem Azarenki (6:4) i to ona cieszyła się z wywalczenia przepustki do dalszej gry w londyńskim turnieju.
Po zakończeniu spotkania z reprezentantką Chin Azarenka brała udział w konferencji prasowej. Na niej jeden z dziennikarzy zadał jej kuriozalne pytanie. - Co Wimbledon oznacza dla Rosji? Jaką rolę odgrywa w tamtejszej kulturze? - zapytał redaktor.
Azarenka była zmieszana takim pytaniem. - Wiesz, że nie jestem z Rosji, prawda? - odpowiedziała Białorusinka. Dziennikarz był kompletnie zmieszany, ale kontynuował zadawanie pytań. Chciał dowiedzieć się, co na międzynarodowej arenie oznacza Wimbledon i cały czas nawiązywał do Rosji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
- Nie rozumiem tego pytania - dodała Azarenka. Po chwili dziennikarz wyjaśnił, o co mu chodziło i jednocześnie przeprosił za "kiepskie pytanie".
- I tak na nie odpowiem. Myślę, że na arenie międzynarodowej Wimbledon jest bez wątpienia jednym z największych wydarzeń tenisowych i zawsze nim był. To najstarszy turniej w historii. Jest ikoniczny. Jak jest w Rosji? Nie mogę ci powiedzieć, bo nie jestem z Rosji - zakończyła.
W drugiej rundzie Wimbledonu Azarenka zmierzy się z Nadią Podoroską.
Czytaj także:
Hubert Hurkacz wie, z kim zagra w II rundzie. Sensacyjny rywal Polaka
Piorunujący start Huberta Hurkacza. Nie zatrzymał go nawet deszcz