Dlaczego trybuny podczas wielu meczów kobiet pustoszeją? Nawet w poniedziałek podczas Roland Garros, gdy po męskim meczu na kort wchodziły Iga Świątek i Łesia Curenko - nagle na stadionie została może połowa fanów. Przyczyn jest kilka, od drogich biletów poprzez bardzo nieprzyjazne godziny meczów, które czasem trwają dłużej niż do północy.
Skąd ten kryzys?
Zdaniem Tomasza Wolfke - uznanego komentatora tenisa i autora książek - jest jeszcze jeden bardzo ważny powód. Czołowe zawodniczki rankingu WTA prezentują mało widowiskową grę.
- U pań nadal jednak dominuje gra w stylu przyłóż mocno i zobacz, czy będzie dziura w korcie. Zachwycamy się Igą, bo jest Polką, wybitną sportsmenką, pewnie najwybitniejszą od czasu Ireny Szewińskiej. Jest gwiazdą w globalnym sporcie. Ma znakomitą głowę do grania i gen zwyciężczyni - twierdzi komentator.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Porównuje styl liderki rankingu do gry jednego z największych mistrzów tego sportu. Zauważa jednak drobny mankament.
- Polka gra tenis fizyczny, oparty na przygotowaniu sprawnościowym, siłowym. Iga jest perfekcyjną maszyną do wygrywania. Ale ona prezentuje taki tenis z kuźni, a nie warsztatu rzeźbiarskiego. Takie ma warunki. Jednak ten tenis a la Nadal porywa zdecydowanie mniej niż tenis w stylu Federera - wyjaśnia.
Problem ma dotyczyć nie tylko samej Igi Świątek, ale także pozostałych gwiazd światowego tenisa. Żadna z nich nie prezentuje bardzo widowiskowej gry. - Takiej zawodniczki jak na razie nie ma - ocenia nasz rozmówca.
- Kryzys kobiecego tenisa widać na trybunach. U panów pojawił się Alcaraz, który jest piorunującą mieszanką Djokovicia i Federera. Widać, że mecze męskie to pełne trybuny, pięciosetówki, skróty, loby, akcje przy siatce, geometria kortu wykorzystywana co chwila. U pań to zazwyczaj mniej emocjonujące - dodaje Wolfke.
To będzie ratunek?
W poprzednim sezonie Iga Świątek absolutnie zdominowała kobiece rozgrywki. W tym jednak sytuacja ma się zupełnie inaczej. Do Polki dołączyły Jelena Rybakina oraz Aryna Sabalenka. To właśnie jednak Białorusinkę postrzega jako najgroźniejszą rywalkę Polki podczas Roland Garros.
- Zdecydowanie Sabalenka jest najgroźniejsza. Nawet jakby Rybakina nie zachorowała, to i tak byłaby mnie groźna. Jest młodsza, mniej doświadczona. Do tego na kortach ziemnych traci swoje największe walory - serwis i szybką grę. Sabalenka jest niebezpieczna wszędzie - ocenia ekspert.
Według niego najpewniej to właśnie Białorusinka i Polka powalczą o trofeum na paryskich kortach.
- Jeżeli dojdzie do finału Świątek kontra Sabalenka to będzie decydowała dyspozycja dnia, niuanse. Teoretycznie Polka jest minimalnie lepsza, więc gdybym miał stawiać rozumowo to 51 do 49 na Świątek - wyjaśnia.
To właśnie pojawienie się rywalek dla Igi Świątek może uratować kobiecy tenis. Dla postronnego kibica rywalizacja trzech zawodniczek jest znacznie ciekawsza niż tylko oglądanie dominacji jednej.
- Trzy dziewczyny są czymś na kształt Djokovicia, Federera i Nadala. To dobre zjawisko dla kobiecego tenisa. Może ktoś do tej grupki będzie dołączał z czasem np. Gauff jeśli się będzie rozwijała. Ma papiery na dobrą grę, ale jest mniejsza zarówno od Sabalenki, jak i Igi Świątek. Może dołączą do niej Garcia czy Sakkari. Wydaje się jednak, że przez najbliższe kilka lat trzy panie mogą rozstrzygać wielkie szlemy dla siebie - kończy Tomasz Wolfke.
Droga do wygranej Świątek w Roland Garros jeszcze długa. W środę zagra w ćwierćfinale turnieju z Coco Gauff (mecz rozpocznie się po godz. 12:30). Transmisja w Eurosporcie i Playerze, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Aryna Sabalenka zatrzymała marsz. Koniec pięknej serii