We wtorek wszyscy polscy kibice spodziewali się spacerku w wykonaniu Igi Świątek. Polka w I rundzie Roland Garros mierzyła się z dużo niżej notowaną Cristiną Bucsą, którą rozgromiła podczas tegorocznego Australian Open. Jednak starcie z Hiszpanką wcale nie rozpoczęło się po myśli liderki rankingu WTA.
Takiej Świątek dawno nie widzieliśmy
W pierwszym secie 22-latka popełniała ogromną liczbę niewymuszonych błędów, dawała się zaskoczyć dużo słabszej rywalce. Co gorsza, w akcjach Polki było widać wiele niepewności. Tak słabej gry w jej wykonaniu dawno nie widzieliśmy.
Być może wpływ na postawę Świątek miała niedawna kontuzja. Podczas ćwierćfinału turnieju w Rzymie 17 maja zeszła z kortu ze względu na uraz i od tego dnia nie zagrała ani jednego meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
- Trudno wyrokować czy to po prostu kwestia presji, wejścia w turniej, które wielu tenisistów uznaje za trudne i się go w jakimś stopniu obawia. Być może też wydarzenia z ostatnich dni i jej uraz miały na to jakiś wpływ. Świątek jednak normalnie trenowała, rozgrywała sparingi z innymi tenisistkami, więc oceniamy ją jako zawodniczkę w pełni przygotowaną do turnieju - twierdzi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Furjan, komentator i dziennikarz Canal+Sport oraz Eurosportu.
Polka jednak w najważniejszych momentach pierwszego seta pokazała coś, z czego słynie - ogromną siłę psychiczną. Mimo że gra jej nie wychodziła, to była w stanie wygrać najważniejsze piłki.
- Pierwszy set był szarpany, dużo było błędów niewymuszonych, Bucsa miała nawet break point na 5:4. Iga wygrała wiele ważnych piłek w końcówce i zwycięski pierwszy set ją uwolnił. To też jest wielka umiejętność mistrzów - wygrywać najważniejsze punkty nawet, gdy nie masz dobrego dnia. W końcówce pierwszego seta Iga właśnie to pokazała - ocenia.
W drugim secie Świątek jednak udowodniła, dlaczego od ponad roku jest liderką rankingu WTA. Całkowicie zdominowała rywalizację, nie myliła się, posyłała na drugą stronę rewelacyjne piłki. Wygrała partię do 0 i cały mecz 6:4, 6:0.
- Drugi set był jednostronny, ale to efekt zdecydowanie lepszej gry Igi. Było więcej swobody, dużo dobrych akcji. Bucsa na przestrzeni całego seta zdobyła zaledwie kilka punktów. Często w środowisku mówi się o tym, że ktoś był zardzewiały i tak było w przypadku Polki na początku tego meczu. Dużą rolę też odgrywały najpewniej emocje - wyjaśnia dziennikarz.
- Wynik wskazuje, że zwycięstwo było zdecydowane, ale przebieg pierwszego seta był bardzo zaskakujący. Wydawało mi się, że było czuć spore napięcie u Igi. Na korcie były trudne warunki, mocny wiatr. Pierwszy set był jednym ze słabszych, jakie Iga rozegrała w ostatnich dwóch sezonach - konkluduje.
Jednak jak twierdzi jeszcze za wcześnie jest o tym, by mówić, że Iga Świątek jest w swojej topowej formie. Nie miała bowiem po prostu przeciwniczki, która mogłaby być dla niej równorzędną rywalką. W II rundzie zmierzy się z Claire Liu - 102. zawodniczką światowego rankingu.
- Bucsa nie jest tenisistką, która może bardzo przetestować Świątek. Patrząc w drabinkę przed turniejem miałem wizję, że pierwsze dwa-trzy mecze Polki będą bardzo spokojne. To pozwoliłoby złapać rytm i pomóc ograć się w Paryżu. Tej wersji się trzymam. Kolejną rywalkę Iga także powinna pokonać w sposób komfortowy sposób - uważa Furjan.
Polka walczy o życiowy sukces
W środę na kort wyjdzie druga nasza reprezentantka, która ma szansę na życiowy wynik. Magdalena Fręch w pierwszej rundzie rozgromiła wyżej notowaną Zhang Shuai 6:1, 6:1.
- Magda Fręch w pierwszych dwóch meczach turnieju wielkoszlemowego jest uznawana za faworytkę i to sytuacja bez precedensu. Kapitalnie wykorzystała szansę w pierwszej rundzie, bo Zhang Shuai jest bardzo daleko od formy. Warto ją pochwalić za egzekucję, bo nie wpuściła Chinki do gry - tłumaczy Furjan.
- Tenis Magdy nie daje dominacji na korcie. Polka nie gra na dwa-trzy uderzenia, lecz raczej buduje cierpliwie akcje i dłużej pracuje na punkty. To typ tenisowego pracusia, który wszystko musi wybiegać - dodaje.
W II rundzie 88. zawodniczka rankingu zmierzy się z notowaną zaledwie o sześć pozycji wyżej Kamillą Rachimową. Przed Polką otwiera się szansa na wyrównanie najlepszego wielkoszlemowego wyniku w karierze. Do tego w III rundzie może ją czekać starcie z Aryną Sabalenką, które zwróciło by na nią uwagę całego tenisowego świata.
- Mecz z Rachimową jest bardzo otwarty, moim zdaniem szanse są 50 na 50, choć bukmacherzy minimalnie faworyzują Polkę. Już wcześniej rywalki podobnej klasy ogrywała. Apetyt Rosjanki też jest rozbudzony mocno, dla niej szansa na awans do III rundy też jest ogromna i może to też być spotkanie, w którym emocje będą odgrywały rolę - kończy Marek Furjan.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Najpierw kontuzja, później trudna przeprawa z konfliktem w tle. Historyczny rywal Huberta Hurkacza