Mogłoby się wydawać, że wynik 2:3 z przełamaniem to jest nic. Jednak kiedy Cristina Bucsa z uśmiechem na ustach grała kolejnego dropszota, a Iga Świątek popełniała proste błędy, to fanom polskiej tenisistki do śmiechu na pewno nie było.
Nie ulega wątpliwości: Hiszpanka odrobiła lekcje po ostatniej porażce z Polką, a do tego wzmocniła się fizycznie i nabyła kolejne cenne doświadczenie, jeżdżąc po świecie i grając w kolejnych turniejach. Od samego początku, mimo że przecież niedawno nabawiła się urazu, grała odważnie, pewnie i cierpliwie. Kiedy tego ostatniego jej brakowało, popełniała błędy.
Nasza zawodniczka początkowo była nieco zagubiona. Nie wiadomo czy to dlatego, że było dość wietrznie, czy po prostu Bucsa zaskoczyła ją swoim stylem prowadzenia gry. Świątek dobre akcje przeplatała z błędami. Jednak gem przy stanie 5:4 zagrała już tak, jak powinna.
W przerwie zeszła z kortu i wróciła zupełnie odmieniona. Jakby przypomniała sobie, co dokładnie powinna grać przeciwko Hiszpance. Na pewno potrzebne są takie sety, jak pierwszy w starciu z Bucsą. By przypominać sobie, że każda rywalka wyciąga wnioski, szczególnie, jeśli nie gra z Igą Świątek po raz pierwszy.
Hiszpanka w drugiej odsłonie nie miała już nic do powiedzenia. Znów była tylko tłem dla liderki rankingu, nie potrafiła wznieść się na ten sam poziom, co wcześniej. Jednak duża w tym zasługa Świątek, która tak jak Bucsa po ostatnim meczu, odrobiła szybką lekcję po słabszej pierwszej partii.
Czy ten mecz był dobrym prognostykiem przed resztą turnieju? Miejmy nadzieję. Na pewno przyniesie Idze garść cennych informacji na temat własnej gry i będzie kolejnym doświadczeniem. Kto wie, może pierwszym z siedmiu na drodze do trzeciego tytułu na paryskich kortach? Na pewno to dobry prezent na dzień przed 22. urodzinami.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
Szokująca porażka mistrzyni olimpijskiej! Switolina pokazała moc
Bolesna porażka byłej liderki rankingu. Utalentowana Czeszka rozbita