Zawodniczka z czołowej setki rankingu WTA może zaliczyć dotychczasowy sezon na kortach ziemnych do udanych. Trzykrotnie przystąpiła do kwalifikacji do dużych turniejów i przeszła przez nie dwa razy. W obu przypadkach była to przepustka do zmagań rangi WTA 1000 - w Madrycie oraz Rzymie.
W Hiszpanii Magdalena Fręch doszła do drugiej rundy. W pierwszej zanotowała cenny triumf nad Włoszką Jasmine Paolini. W drugiej zaś uległa absolutnej faworytce meczu, Jessice Peguli, zostawiając jednak po sobie świetne wrażenie.
Turniej w stolicy Italii również okazał się udany dla łodzianki. Po pewnie zagranych kwalifikacjach pokonała reprezentantkę gospodarzy - Matilde Paoletti. Na drodze do trzeciej rundy Fręch znów stanęła Amerykanka - tym razem była to Madison Keys.
Wydawało się, że teraz 25-letnią tenisistkę może czekać start w turnieju podprowadzającym pod Rolanda Garrosa. W drabinkach turniejów w Rabacie oraz Strasbourgu nie znalazło się jednak nazwisko podopiecznej trenera Andrzeja Kobierskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Kibice zaczęli się zastanawiać, dlaczego Magdalena Fręch nie startuje, tym bardziej, że była zgłoszona do rywalizacji w Maroko (na pierwotnej liście zgłoszeń była trzecią zawodniczką alternatywną do głównej drabinki). Otrzymaliśmy odpowiedź na to pytanie od samej tenisistki.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Zagrałam już sporą liczbę meczów na mączce, więc razem ze szkoleniowcem postawiliśmy na trening i regenerację. Taka decyzja była też podyktowana po prostu napiętym kalendarzem startów - powiedziała nam jedna z trzech Polek, które znajdują się w czołowej setce światowego rankingu.
Rozsądne podchodzenie do kolejnych turniejów to też z pewnością odpowiedź na to, co działo się na końcu poprzedniego roku. Fręch musiała gonić ranking, aby dostać się do drabinki głównej Australian Open. Przez to rozegrała bardzo dużą liczbę spotkań, a sezon startowy zakończyła dopiero 11 grudnia wraz z turniejem ITF w Dubaju.
Czytaj także:
Ukrainka zalała się łzami po finale. "Czułam, że osiągnęłam limit"