Niesamowicie weszła w turniej Internazionali BNL d'Italia Iga Świątek. Na cztery rozegrane sety, trzy z nich wygrała... do 0. W II rundzie rozbiła Anastazję Pawluczenkową 6:0, 6:0.
W niedzielę z kolei równie łatwo odprawiła Łesię Curenko. Ukrainka postawiła się, ale tylko w początkowej fazie. Finalnie Polka triumfowała 6:2, 6:0 spędzając na korcie 76 minut.
Więcej o meczu przeczytasz w relacji tutaj -->> Zaskakujący początek, a potem pełna dominacja. Iga Świątek szybko ostudziła zapał Ukrainki
Po tym triumfie została zapytana o sekret tak doskonałej gry. Jaka była odpowiedź? - Nie ma żadnego sekretu. Po prostu staram się grać swoją grę - odpowiedziała na korcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie
- Traktuję każdy mecz, jakby to był finał. Staram się odpowiednio do niego podejść z właściwą energią - dodała.
Po starciu z Curenko bardzo zadowolona była z faktu, że szybko udało jej się wejść ze swoją grą na właściwy poziom. Początek był bowiem trudny. - Myślę, że to był całkiem niezły występ. Cieszy, że szybko udało się przełamać rywalkę - podsumowała mecz.
Zwróciła się również do fanów. Od początku turnieju rzuca się w oczy bowiem mała liczba kibiców na trybunach kortu głównego. Powodem mogą być wysokie ceny biletów.
Dlatego Świątek z uznaniem skierowała słowa do tych, którzy pojawili się na jej meczu z Curenko. - Cieszę się, że przychodzicie. Wiem, że może być lepiej i mam nadzieję, że uda nam się wypełnić te trybuny. Fajnie, że jesteście, wspieracie nas i oglądacie tenis, bo to piękny sport - zakończyła swoją wypowiedź prosto z kortu.
Zobacz także:
Tak przygotowują się na przyjazd Świątek. Organizatorzy pokazali zdjęcie
Po kolejnej porażce zalała się łzami. Rok temu potrafiła pokonać Świątek