Marta Kostiuk po ataku Rosji na Ukrainę zapowiedziała, że nie zamierza po meczach podawać rękę Białorusinom i Rosjanom. Czterdziesta w rankingu tenisistka świata słowa dotrzymała. Nie wymieniła uścisku dłoni podczas Australian Open z Wiktorią Azarenką, a w Austin (USA), gdzie w weekend wygrała turniej, nie podała ręki poległej z nią Rosjance Wawrze Graczewej. - Tak naprawdę z nikim z tych krajów nie rozmawiam. Praktycznie nie mówię im nawet "cześć" - oświadczyła agencji Reutersa.
Tenisistka zadedykowała zdobyty tytuł "wszystkim tym, którzy teraz walczą i umierają" i całej Ukrainie. Dostała za to burzę oklasków. "Dobra robota Marta. Twój trener przekaże ci, że ludzie, którzy walczą, odnieśli dzięki tobie ważne zwycięstwo" - napisał na Twitterze Ołeksandr Dołogopołow.
Jednak nie sam triumf i nie te słowa, ale to, co wydarzyło się po ostatniej piłce, wywołało dyskusje. Ukrainka ponownie uczyniła tak, jak kiedyś zapowiadała - nie podała ręki rywalce. Po zwycięskiej piłce padła na kort i nie podnosiła się przez kilkadziesiąt sekund. Następnie podeszła do siatki, podziękowała sędziemu oraz kibicom.
Rosjanka Warwara Graczewa prawdopodobnie też podała rękę sędziemu i nie czekając na przeciwniczkę poszła do swojej ławeczki. Nie podjęła nawet próby pogratulowania zwyciężczyni.
Kostiuk w pewnym momencie przechodziła obok Rosjanki, kiedy zmierzała w kierunku trenera, ale najwyraźniej Graczewej nie zależało na interakcji z koleżanką.
Tego samego dnia złoty medal podczas Halowych Mistrzostw Europy w lekkiej atletyce w Stambule zdobyła Jarosława Mahuczich. - To dla nas ważne, żeby dzięki takim rzeczom pokazywać, że Ukraina żyje - powiedziała.
Kostiuk i Mahuczich, a także inni ukraińscy sportowcy, którzy odnoszą sukcesy, są lepiej słyszalni dzięki mediom. W takich chwilach mogą podkreślać, że ich kraj walczy, a oni się nie poddają, a przede wszystkim nie godzą na to, by na sportowych arenach kroczyć ramię w ramię z Rosjanami i Białorusinami. Niestety, tego nie chcą zrozumieć tenisowe federacje, a teraz także MKOl.
Tylko w takich chwilach Ukraińcy, a także ci, którzy im sprzyjają, czyli na przykład Iga Świątek, mogą głośno mówić o tym, jakie Rosja wyrządza zło. Im częściej będą to robić, tym większe szanse na to, że apel zrozumieją ci, którzy odpowiadają za organizację dużych sportowych zawodów.
Trudno jest bowiem sobie wyobrazić, żeby sportowcy z całego świata rywalizowali ramię w ramię z przedstawicielami kraju, który popełnia zbrodnie wojenne. A po wszystkim podali sobie rękę.
Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj też:
Pogromczyni Magdy Linette zatrzymana. Znamy mistrzynię turnieju w Austin