Iga Świątek pokonała Coco Gauff z USA w dwóch setach (6:4, 6:2 - więcej TUTAJ) w półfinale turnieju WTA 1000 w Dubaju. Polka awansowała do finału imprezy, w którym w sobotę zmierzy się z Amerykanką Jessicą Pegulą lub Czeszką Barborą Krejcikovą.
Przed wywiadem na korcie po wygranej w półfinale, Świątek długo zastanawiała się co napisać na kamerze. Powstało zamieszanie, ponieważ w pewnym momencie liderka światowego rankingu chciała coś zmienić, ale... nie mogła zmazać wpisu.
- Rzeczywiście trochę czasu zabrało mi, co mam napisać na obiektywie kamery. Nie wiedziałam, czy mam napisać po polsku czy angielsku. Zawsze trudno jest zdecydować się, kiedy mówi się w dwóch językach, a wpis ten miał dotyczyć mojego taty - przyznała Świątek.
- Jak tylko usłyszałam, że tata przylatuje jutro na finał, co się rzadko zdarza, chciałam trochę wywrzeć na nim presję - wyjaśniła 21-latka.
Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia
Świątek skomentowała również swój występ. Nie spodziewała się łatwego pojedynku, ale ucieszył ją fakt, że jej tenis jest na odpowiednim poziomie. Spodziewa się też dobrego meczu w finale.
- Wiedziałam, że będzie trudno z Coco. Grałyśmy ze sobą pięć razy w ubiegłym sezonie. I to zawsze jest tak, że jeśli gra się z kimś wielokrotnie, to nigdy nie wiadomo, czy przeciwniczka w kolejnym meczu nie zaskoczy czymś nowym. Najważniejsze jest jednak, że mój tenis - w odróżnieniu od mojego pisania - funkcjonuje - podsumowała.
Zobacz:
Ostatni bastion, który nie wpuszcza Rosjan. Cały świat na nich patrzy