Przeszedł gehennę. Teraz zagra przeciw Polakowi o finał Australian Open

Getty Images / Quinn Rooney / Na zdjęciu: Jeremy Chardy
Getty Images / Quinn Rooney / Na zdjęciu: Jeremy Chardy

Reakcja organizmu na szczepienie przeciw COVID-19 zrujnowała jego zdrowie. Jeremy Chardy nie mógł grać przez 16 miesięcy i bał się, że będzie musiał zakończyć karierę. Jednak wrócił do występów i w czwartek zagra o finał Australian Open.

Gdy Jeremy Chardy schodził z kortu po porażce z Matteo Berrettinim w I rundzie US Open 2021, nawet w najgorszych przewidywaniach nie przypuszczał, że na rozegranie kolejnego meczu będzie musiał czekać półtora roku. Już wtedy miał specyficzne dolegliwości zdrowotne, ale sądził, że to minie. Tymczasem był to początek 16-miesięcznej gehenny.

Po szczepieniu miał zrujnowane zdrowie

Problemy Francuza zaczęły się po igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdy zaszczepił się przeciw COVID-19. Chciał ochronić swoje zdrowie przed wirusem, tymczasem reakcja jego organizmu na działanie wakcyny je zrujnowała.

- Odkąd przyjąłem szczepionkę, mam problemy. Wiele problemów. Nagle nie mogę trenować i nie jestem w stanie grać - mówił w październiku 2021 roku, cytowany przez AFP, dodając, że "czuje ogromny ból całego ciała, gdy podejmuje wysiłek fizyczny".

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

W poszukiwaniu pomocy Chardy odwiedził wielu lekarzy. Kiedy ten problem został rozwiązany, pojawił się kolejny poważny, który także mógł przekreślić jego karierę - kontuzja kolana. - Przeszedłem operację. Lekarz powiedział, że mam 60 proc. szans na powrót do tenisa. Trudno było słyszeć takie słowa - wyjawił.

16 miesięcy bez gry

Najgorszy scenariusz na szczęście się nie spełnił. Chardy stopniowo wracał do zdrowia i do treningów. Stracił cały sezon 2022, ale na początku tego roku wznowił rywalizację i wspólnie z Fabrice'em Martinem wystąpił w dwóch deblowych turniejach w Adelajdzie.

Mimo półtorarocznej przerwy i zaledwie trzech rozegranych spotkaniach, Francuz zdecydował się na udział w Australian Open i to w dwóch konkurencjach - singlu i deblu. Oczywiście głównym tematem jego rozmów z dziennikarzami był stan zdrowia.

- Za mną bardzo trudne półtora roku. Miałem COVID-19, potem problemy po szczepieniu. Co cztery-pięć dni pojawiała się jakaś nowa dolegliwości. Bolało mnie wszystko i czułem się bardzo zmęczony. Nie wiedziałem, kiedy to wszystko się skończy - mówił w Melbourne.

Smutek zastąpiła radość

Francuz przystąpił do turnieju bez żadnych oczekiwań. W singlu spisał się nieźle, bo tak należy ocenić awans do II rundy (pokonał Daniela Elahiego Galana, a przegrał z Danielem Evansem). Ale to, czego dokonuje w deblu, szokuje. W parze ze wspomnianym Martinem wyeliminowali m.in. rozstawionych z numerem trzecim Marcelo Arevalo i Jeana-Juliena Rojera i doszli do 1/2 finału.

Choć wspomnienia trudnych chwil wciąż są w jego pamięci, obecnie Chardy emanuje szczęściem. - To dla mnie magiczny moment - mówił po deblowym ćwierćfinale. - Przyjeżdżając tutaj, nie sądziłem, że będę czuł się tak dobrze. Cieszę się, że wygraliśmy ćwierćfinał. To już dla mnie kompletny Australian Open. Ale chcę iść dalej - zadeklarował.

Spróbuje zatrzymać go Polak

"Magiczny", jak sam to określił, marsz Chardy'ego spróbuje zakończyć... Polak. W półfinale debla przeciwnikami 36-latka z Pau i jego partnera będą Jan Zieliński i Hugo Nys z Monako.

- Nie wiedziałem, czy będę mógł jeszcze grać w tenisa, więc możliwość bycia tutaj, rozgrywania meczów, uczestniczenia w turnieju wielkoszlemowym, jest dla mnie frajdą i bonusem. I ogromnym szczęściem - podkreślił Chardy, który w pełni chce się cieszyć z szansy, jaką otrzymał po wielu miesiącach cierpienia.

Mecz Chardy'ego i Martina z Zielińskim i Nysem odbędzie się w czwartek. Początek o godz. 3:00 czasu polskiego.

Marcin Motyka, WP SportoweFakty

Była liderka rankingu jej nie zatrzymała. Brawo Magda Linette!