W niedzielę Hubert Hurkacz (ATP 11) stanął przed szansą, aby wyśrubować swój najlepszy wynik w Australian Open. O ćwierćfinał wielkoszlemowej imprezy w Melbourne zagrał z Sebastianem Kordą (ATP 31), którego na początku 2021 roku pokonał w finale zawodów ATP 250 w Delray Beach. Po trzech godzinach i 28 minutach z życiowego sukcesu w Wielkim Szlemie cieszył się jednak Amerykanin, który wygrał 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6(7).
Początek spotkania był udany w wykonaniu Hurkacza. Korda serwował na niższym poziomie, co 25-latek z Wrocławia bezwzględnie wykorzystał w drugim gemie. Po kilku prostych błędach reprezentant USA wpakował się w tarapaty. Przy break poincie zepsuł forhend i było 2:0 dla naszego tenisisty. "Hubi" skorzystał z prezentu od rywala i szybko zbudował przewagę. W partii otwarcia ani razu nie dał się zaskoczyć i uważnie pilnował podania. W dziewiątym gemie wypracował trzy piłki setowe i przy drugiej okazji zwieńczył premierową odsłonę.
Początek drugiego seta był zapowiedzią zmiany sytuacji na Rod Laver Arena. Korda był wyraźnie pobudzony. Świetnie konstruował kolejne punkty, a jego forhend robił różnicę na korcie. Hurkacz szybko znalazł się pod presją. W czwartym gemie jeszcze się uratował, bo przy pierwszym break poincie rywal zepsuł forhend, a przy drugim Polak zagrał asa. W szóstym gemie Amerykanin dopiął swego, a pomógł mu nasz reprezentant. Najpierw wrocławianin wpakował piłkę w siatkę. Potem, przy break poincie, doszło do krótkiej wymiany, w wyniku której zepsuł forhend po krosie. Korda wysunął się na 4:2 i nie dał sobie odebrać przewagi. W dziewiątym gemie wykorzystał pierwszą piłkę setową pewnym smeczem i wyrównał stan pojedynku na po 1.
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
Korda wyraźnie złapał swój rytm, co potwierdził w trzeciej części pojedynku. Wykorzystał słabszy serwis Hurkacza, który popełniał coraz więcej niewymuszonych błędów. Już w gemie otwarcia Polak przegrał podanie, posyłając bekhend daleko w aut. Po zmianie stron Amerykanin dołożył jeszcze jednego breaka, przy wydatnej pomocy rywala. Przy stanie 0:4 pojawiła się frustracja. Nasz reprezentant nie był w stanie dorównać Amerykaninowi. Spieszył się, popełniał błędy i z trudem uratował serwis, którego utrata oznaczałaby porażkę w secie do zera. Ostatecznie zdołał dwukrotnie wygrać podanie. W ósmym gemie Hurkacz miał nawet break pointy, ale proste błędy uniemożliwiły mu ich wykorzystanie i Korda zamknął seta. W sumie Polak miał w tej partii aż 20 pomyłek, przy dziewięciu kończących uderzeniach.
Ale początek czwartej odsłony dawał nadzieję na odwrócenie losów spotkania. 22-letni Amerykanin niepewnie serwował w drugim gemie, jednak obronił break pointa świetnym forhendem po linii. Hurkacz powrócił do dobrej dyspozycji i nie zamierzał odpuszczać. Po zmianie stron znów miał swoje szanse. Nie wykorzystał dwóch z nich, lecz przy trzeciej rywal zepsuł bekhend i Polak przełamał na 3:1. Teraz to wrocławianin miał przewagę na korcie i prezentował się lepiej pod względem fizycznym. W szóstym gemie jeszcze raz zaatakował i po błędzie Kordy zdobył przełamanie. "Hubi" już nie czekał i wykorzystał pierwszą piłkę setową.
Po czterech partiach był remis, a to oznaczało trzecią z rzędu pięciosetowkę dla naszego reprezentanta w tegorocznym Australian Open. Decydującą rozgrywkę obaj zaczęli uważnie, bowiem mieli świadomość wagi każdego punktu. W 10. gemie Hurkacz był dwie piłki od porażki, ale uruchomił serwis i wyrównał na po 5. Po chwili Polak wypracował dwa break pointy i w tak ważnym momencie pomógł przeciwnikowi wydostać się z tarapatów, psując bekhend. Ostatecznie żaden z tenisistów nie zdobył przełamania.
Emocje sięgnęły zenitu! Po 12 gemach był remis, dlatego konieczne było rozegranie super tie-breaka (do 10 punktów). Początek tej rozgrywki stał pod znakiem błędów z obu stron. Korda mylił się z bekhendu i przegrywał 1-3. Powrócił jednak do gry w wielkim stylu. Gdy uruchomił serwis, natychmiast wypracował przewagę. Po błędzie Polaka przy siatce było już 7-3 dla Amerykanina, ale nasz reprezentant doprowadził do remisu 7-7. Ostatnie punkty tenisista z USA rozegrał jednak kapitalnie. Najpierw skończył długą wymianę smeczem, potem dołożył serwis i miał dwa meczbole. Przy pierwszym doszło do niesamowitej akcji, którą Korda zwieńczył wygrywającym bekhendem po linii.
Rozstawiony z 10. numerem Hurkacz zanotował w niedzielę 19 asów, trzy podwójne błędy, 49 wygrywających uderzeń i 60 niewymuszonych błędów. Korda miał osiem asów, pięć podwójnych błędów, 42 kończące zagrania i 52 pomyłki. Obaj postarali się o trzy przełamania, a Amerykanin okazał się lepszy od Polaka o zaledwie dwa punkty (146-144).
Zwycięski Korda po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału Australian Open. To dla niego największy sukces w Wielkim Szlemie. Jego przeciwnikiem we wtorkowym pojedynku będzie Rosjanin Karen Chaczanow (ATP 20).
Hurkacz kończy występ w Australian Open 2023 z najlepszym wynikiem w Melbourne, ale i z pewnym niedosytem. Drabinka mężczyzn w górnej połówce otworzyła się i była szansa zajść bardzo daleko.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 76,5 mln dolarów australijskich
niedziela, 22 stycznia
IV runda gry pojedynczej:
Sebastian Korda (USA, 29) - Hubert Hurkacz (Polska, 10) 3:6, 6:3, 6:2, 1:6, 7:6(7)
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Czytaj także:
Wielkie emocje i zmarnowane meczbole. Polka pożegnała się z Australian Open
Australian Open: trudny debiut Polaka w mikście