Hubert Hurkacz nadal walczy o udział w kończącym sezon turnieju ATP Finals. Dobry wynik osiągnięty w Wiedniu mógłby go do tego celu bardzo przybliżyć. Polak w poprzednich dwóch meczach rozegranych w stolicy Austrii stoczył zacięte, trzysetowe spotkania. Najpierw pokonał Francesa Tiafoe, a potem rozprawił się z Emilem Ruusuvuorim.
W ćwierćfinale turnieju rozgrywanego nad Dunajem na drodze Polaka stanął Chorwat Borna Corić. Hubert Hurkacz zaczął dobrze, gładko wygrał swoje podanie. Ale już w trzecim gemie dał się przełamać. Nie grał już tak aktywnie, jak kilka minut wcześniej i to się zemściło.
Trzeba oddać tenisiście z Bałkanów, że grał bardzo dobrze. Zwłaszcza imponowała skuteczność jego pierwszego podania. W pierwszym secie po nim stracił tylko jeden punkt. Polak więc nie miał za bardzo okazji, żeby rywala przełamać. A do tego Chorwat dodał parę innych dobrze funkcjonujących elementów i to wystarczyło do wygrania pierwszej odsłony spotkania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
Początek drugiego seta wyglądał lepiej w wykonaniu Huberta Hurkacza. Dobrze sprawował się jego serwis, dokładał kolejne punkty tym elementem. Bardzo ważny był piąty gem, w którym Chorwat prowadził 30:15. Ale chwilę później Polak popisał się akcją serw i wolej, a potem wymusił na przeciwniku błędy. I wygrał swoje podanie.
Z czasem na grze Borny Coricia zaczęły pokazywać się rysy, a wrocławianin zaczął się rozkręcać. Istne show panowie stworzyli w końcówce szóstego gema, którego zakończyła seria niesamowitych wymian przy siatce. Przy stanie 4:4 znów zrobiło się groźnie, kiedy Chorwat prowadził 30:0 w gemie serwisowym Polaka. Ale wtedy nasz tenisista odpalił swoją najgroźniejszą broń. Zaserwował 4 asy z rzędu i wyszedł na prowadzenie 5:4.
W końcówce drugiego seta Polak miał wreszcie pierwszą okazję na przełamanie rywala. Ale Chorwat obronił się swoim serwisem. O losach tej partii musiał więc zadecydować tie-break. A w nim nasza męska rakieta numer jeden znów miażdżył swoim podaniem. Hubert Hurkacz zaserwował swój 20. as w tym meczu. Wymusił też na rywalu błędy. Pewnie wygrał tę część spotkania.
Już pierwsze minuty trzeciego seta zwiastowały, że emocje się jeszcze w tym widowisku nie skończyły. W pierwszym gemie wrocławianin miał więcej okazji na przełamanie rywala, niż w całym meczu do tej pory. To samo przy kolejnym gemie serwisowym gracza z Bałkanów. Jednak Bornie Coriciowi udawało się wyjść z tych opałów.
Dużo emocji dostarczył gem przy stanie 5:5, kiedy serwował chorwacki gracz. Było już 40:40, ale znowu Bornie Coriciowi udało się zachować czyste konto. Mało tego, to on chwilę później prowadził 30:0 i znalazł się niebezpiecznie blisko wygrania meczu. Polak znów jednak odpalił serwisową petardę. Trzy asy z rzędu pozwoliły doprowadzić mu do tie-breaka.
Niestety w decydującej partii Hubert Hurkacz popełnił dwa proste błędy i dał się przełamać. Przy jednej z akcji Polak wpadł z impetem w siatkę i chwilę zajęło mu dojście do siebie. Chorwal poszedł za ciosem i wygrał całe spotkanie.
Erste Bank Open, Wiedeń (Austria)
ATP 500, kort twardy w hali, pula nagród 2,349 mln euro
piątek, 28 października
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Borna Corić (Chorwacja) - Hubert Hurkacz (Polska, 5) 6:4, 6:7(2), 7:6(5)
Czytaj także:
-> Kiedy losowanie WTA Finals z Igą Świątek? Znamy szczegóły
-> Kibice powinni się niepokoić? Ostrzeżenie dla Świątek