20-letnia Radwańska wygrała cztery turnieje WTA, ale nigdy nie biła się o tytuł w zawodach z pulą nagród 2 mln dol. W lutym ubiegłego roku w półfinale w Dausze (wtedy 2,5 mln dol.) zatrzymała ją Szarapowa. Czas na wyrównanie rachunków.
Była liderka rankingu, triumfatorka trzech imprez Wielkiego Szlema - Szarapowa jest obok sióstr Williams ikoną dzisiejszego tenisa kobiet. Radwańska nie jest dla niej byle jaką rywalką: przed dwoma laty przegrała z naszą faworytką w US Open jako urzędująca mistrzyni Flushing Meadows.
Chwile gdy 18-letnia Isia z Krakowa biła Szarapową w Nowym Jorku, a dzień potem trafiła na pierwszą stronę dziennika New York Times, przyniosły chwałę polskiego sportowi, zapisały się złotymi zgłoskami na kartach historii białego sportu nad Wisłą. Ale teraz mamy październik 2009 i kolejne wyzwanie dla Radwańskiej, która tak wiele razy udowodniła już, że na tenisistkę nie trzeba wyglądać żeby czołową tenisistką świata być.
Tak długo walczyła o ten półfinał. Miała w sezonie dziewięć kolejnych nieudanych podejść: w tym w Toronto, gdzie drogę do najlepszej czwórki zamknęła naszej rakiecie numer jeden Szarapowa. Radwańska przełamała niemoc w Pan Pacific Open, gdzie resztę faworytek zmiotła fala nie tyle lepszych rywalek, co sceptycyzmu w podejściu do gry w tej części roku przedstawicielek Top10. I nasza gwiazda ma do tej elity szansę i nadzieję powrócić, a warunkiem jest zwycięstwo w japońskiej stolicy.
Zanim zaczniemy mówić o tytule, walka już sama o który byłaby życiowym sukcesem Isi, trzeba się skupić na Szarapowej. Bolał ją bark, który poddawała zabiegom i rehabilitacji przez dziewięć miesięcy na przełomie sezonów, powracając do rywalizacji w Warszawie. Wciąż daleko jej z powodu urazu do perfekcji serwisowej (23 podwójne błędy w Tokio), ale nie zatraciła zmysłu, z którym królowała na światowych kortach już jako 17-latka.
Dziś Szarapowa, urodzona na Syberii, ale wychowana tenisowo na Florydzie w akademii Bollettieriego, jest w punkcie zwrotnym kariery. Po powrocie do gry w maju doszła do ćwierćfinału Roland Garros, pokonała trzy rywalki z Top10 (Nadia Pietrowa, Wiera Zwonariowa, Wika Azarenka) i jest pełna ambicji po szybkim odpadnięciu z US Open przeciw Melanie Oudin.
Zarówno Radwańska, jak i Szarapowa (w bezpośrednim bilansie lepsza 3-1) znakomicie wykorzystały zaistniałą w de facto halowym (ciągle pada deszcz i główną arenę przykrywa dach) turnieju sytuację, gdy z gry o wielkie pieniądze wcześnie odpadły faworytki. Obie leczą "kompleksy": Polka bije się o możliwość walki o tytuł, co było do tej pory w jej przypadku tabu, a o dwa lata starsza Szarapowa odnajduje właściwy rytm w drodze o powrót do elity.
Gros z tego co dobre dla nas, a pamiętane przez świat tenisowy, wykonała na kortach porozrzucanych po całej planecie Radwańska. Grając wciąż z dającym się we znaki urazem ścięgna w dłoni, może w ten piątkowy poranek (ale już tokijskie popołudnie) postawić kolejny kamień milowy w dziejach polskiego białego sportu.
Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2 mln dol.
piątek, 2 października 2009
program
półfinał gry pojedynczej:
drugi mecz od godz. 5 polskiego czasu
Maria Szarapowa (Rosja) - Agnieszka Radwańska (Polska, 11), bilans 3-1
historia spotkań:
2009, WTA Toronto, ćwierćfinał, kort twardy, Szarapowa 6:2, 7:6
2008, WTA Dauha, półfinał, kort twardy, Szarapowa 6:4, 6:3
2007, US Open, 1/16 finału, kort twardy, Radwańska 6:4, 1:6, 6:2
2007, WTA Stambuł, ćwierćfinał, kort ziemny, Szarapowa 6:2, 3:6, 6:0