Polka przekracza kolejną granicę. "Nie obudziłaś się, by być zwyczajna"

Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Na zdjęciu: Iga Świątek

- Jest takie angielskie słowo "consistent" (z ang. harmonia, konsekwencja). I to będzie kiedyś moim szczytem - opowiadała na naszych łamach Iga Świątek. To słowo doskonale określa też jej występ w tegorocznym Rolandzie Garrosie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po jednym z zagrań Igi Świątek w pierwszym secie komentujący spotkanie Michał Lewandowski powiedział "czysta perfekcja". I do tego poziomu zbliżyła się w tegorocznym Rolandzie Garrosie polska tenisistka. Tylko aspirująca do światowego topu Chinka Qinwen Zheng potrafiła wygrać z nią seta, ale potem Polka pokazała nieprawdopodobną determinację i siłę fizyczną. To coś, czego brakuje reszcie rywalek w stawce.

Podobnie było podczas sobotniego finału. To jak Polka rozegrała w pierwszym secie Cori Gauff, powinno znaleźć się w tenisowych podręcznikach. Spokój, pewność siebie i dobre przygotowanie okazały się kluczowe w szybkim wypracowaniem przewagi nad nastoletnią Amerykanką i zwycięstwem na paryskich kortach.

Jedno słowo

Cztery kolejne tytuły prestiżowej rangi WTA 1000, jeden rangi 500, do tego drugie w karierze wielkoszlemowe zwycięstwo, pozycja liderki w rankingu i najdłuższa seria zwycięstw (35) w kobiecym tenisie w XXI wieku. To wszystko osiągnęła w tym sezonie Polka i urządza się na szczycie kobiecego tenisa. Na razie żadna rywalka nie potrafi zbliżyć się do jej osiągnięć. Świątek jest na dobrej drodze, by osiągnąć swój poziom marzeń, który określa jednym słowem - "consistency".

ZOBACZ WIDEO: Bajkowe zaręczyny. Piękna WAGs z Premier League powiedziała "tak"

- I to będzie kiedyś moim szczytem. W języku polskim nie ma na nie dobrego tłumaczenia - opowiadała na naszych łamach. W naszym języku to słowo można kojarzyć z harmonią, konsekwencją i spójnością. Taki właśnie w ostatnich miesiącach jest sportowy poziom Polki. Nawet kiedy pojawiają się problemy, potrafi się z nich szybko wydostać.

To dopiero nowość w karierze Polki. Jeszcze nie tak dawno - pod koniec poprzedniego sezonu - kibice razem z nią przeżywali kryzysy na kortach w Nowym Jorku i meksykańskiej Guadalajarze. Wtedy nie potrafiła opanować emocji, kiedy miała problemy z rywalkami i płakała nawet przed zakończeniem meczów.

"W życiu zdarzają się stresujące momenty, w których potrafię pozostać neutralna emocjonalnie, po prostu całkowicie spokojna. Kiedy jednak muszę uwolnić emocje na korcie, chcę pokazać, że w świecie sportu nie muszą być one definiowane jako słabość. Emocje są częścią bycia człowiekiem" - tłumaczyła już w tym sezonie w felietonie napisanym dla BBC.

Obecny sezon pokazuje, że Polka zażegnała mentalne problemy. Nie widać również tych sportowych. Wszystkie elementy gry funkcjonują u niej na najwyższym poziomie. To efekt lat pracy z poprzednim trenerem Piotrem Sierzputowskim i Tomaszem Wiktorowskim, z którym zaczęła współpracę kilka miesięcy temu.

Droga do marzeń

Nie byłoby tego bez tysięcy piłek odbijanych z poprzednimi trenerami i poświęcenia najbliższych. To ojciec, Tomasz Świątek, woził ją na treningi. Pomagała też mama, Dorota. - W domu dbałam o detale. Zawsze sama szykowałam posiłki od podstaw. Zero gotowych dań, wysypywanych z torebek na patelnię. Nie zamawialiśmy pizzy, nie szłam na łatwiznę. Jako lekarz mam świadomość, jak dieta wpływa na zdrowie człowieka - mówiła o swojej roli w rozmowie z Dariuszem Faronem.

- Nagroda to ważny czynnik motywujący. Iga za każdy wygrany turniej międzynarodowy dostawała ode mnie środki finansowe z zastrzeżeniem, że muszą być przeznaczone na rozwój tenisowy. Traktowałam to jako element edukacji - kontynuowała Dorota Świątek.

Tenis Iga odkryła przypadkiem. Wcześniej grała w piłkę nożną i nie myślała o rywalizacji na korcie. Jednak któraś z córek miała zająć się zawodowym sportem, marzeniem ojca wioślarza był sport indywidualny. Na własnej skórze przekonał się, że gorsza forma partnera w igrzyskach odbiła się na występie całej czwórki. Marzenia Tomasza Świątka o medalu olimpijskim odpłynęły bezpowrotnie.

Ale to starsza siostra, Agata, miała zostać tenisistką. Dopiero na jednym z jej treningów pięcioletnia Iga wzięła do ręki rakietę i zaczęła odbijać piłkę o ścianę na kortach Warszawianki. Dostrzegł to trener Artur Szostaczko, z którym zebrała pierwsze tenisowe szlify.

- Dostaję mnóstwo pytań o to, jaki wpływ miała na mnie Agnieszka Radwańska i jej sukcesy. Otóż ona pokazała mi, że wielkie osiągnięcia są możliwe. Nie miałam idola, nie szukałam inspiracji, ale sam fakt, że tyle osiągnęła, był dla mnie pokrzepiający - mówiła nam.

Prawdziwa liderka

Dziś to ona jest wzorem dla młodych zawodniczek i zawodników. Jako liderka rankingu jest znana na całym świecie. I wykorzystuje to mówiąc o problemach mentalnych, a od lutego także o wojnie w Ukrainie. To jedyna tenisistka z topu, która gra ze wstążką w ukraińskich barwach.

- Bardziej na mnie wpływa polityczny aspekt tej decyzji. Polska wspiera Ukrainę, wojna toczy się tuż za granicą mojego kraju. Moje punkty rankingowe nie mają w takiej sytuacji znaczenia. Martwi mnie wojna, a nie punkty - odpowiedziała na pytanie o rywalizację w Wimbledonie, za którą nie będą przyznawane punkty do rankingu.

Ostatnie miesiące to jej wielki czas. A jej forma jest taka sama, jak jej życiowe motto, o którym mówiła dla WP SportoweFakty.

- Kiedyś trafił do mnie pewien cytat, który stał się trochę moim mottem i myślę, że może stanowić dobrą puentę tego tekstu: You did not wake up to be ordinary ("Nie obudziłeś się, by być zwyczajnym"). Chciałabym do podobnej postawy inspirować innych poprzez mój tenis i działania poza kortem - tłumaczyła.

Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

To jest przepaść! Ogromna przewaga Igi Świątek w rankingu
Co za kasa! Tyle zarobiła Iga Świątek

Źródło artykułu: