Redakcja PZTS: Początek drugiego roku pańskiej pracy z kadrą narodową zbiegł się w czasie z okrągłymi urodzinami.
Tomasz Redzimski: Podsumowując pierwszy, określiłem kierunek rozwoju reprezentacji i tego, jak widziałbym współpracę z zawodnikami i ich trenerami klubowymi. Potrzebujemy rozstać się z myśleniem i działaniem, które obniżają nasze szanse na osiągnięcie światowego poziomu oraz wdrożyć te rozwiązania szanse wzmacniające. Naszą szansą jest mocniejsze zintegrowanie kadry, realizacja indywidualnych planów szkoleniowych, wspólny trening podczas zgrupowań. Zbudowanie ambitnego i kompetentnego zespołu trenerów. Wszystko to z myślą o realizacji ambitnego celu.
Należy pan do trenerów jasno określających drogę do sukcesów, nazywając ją "wielką sportową przygodą".
To nie tylko szansa na przeżycie wielkiej sportowej przygody, ale także wielkiej życiowej przygody. Przecież zawodnicy i trenerzy niemal cały swój czas poświęcają na trening i zawody. To jest nasze życie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polacy poszli surfować na Florydzie. Taki był efekt
Hegemonem we współczesnym tenisie stołowym są Chiny. Wiem, że o tym jak im dorównać rozmawia pan między innymi z południowokoreańskim trenerem Oh Sangeunem.
Oh jest srebrnym i brązowym medalistą olimpijskich turniejów drużynowych, wielokrotnym medalistą mistrzostw świata we wszystkich konkurencjach. Przed laty współpracowaliśmy w Dartomie Bogorii Grodzisk Mazowiecki. Teraz często spotykamy się na turniejach międzynarodowych i wspólnie zastanawiamy - jako trenerzy - jak powinna wyglądać ścieżka sportowa młodych zawodników, jak z nimi rozmawiać, do czego powinni dążyć i w jaki sposób formułować cele. Jak też przekonywać, że warto podjąć wysiłek i przeżyć przygodę na światowym poziomie. Świat szybko się zmienia, a wraz z tymi zmianami pojawiają się nowe przeszkody i pułapki, w które mogą wpaść młodzi zawodnicy.
Koreańczycy są w korzystniejszej sytuacji, bo są w światowej czołówce?
Oh Sangeun podkreśla, że Korea Południowa ma sporo tenisistów stołowych na wysokim poziomie, ale ma też świadomość, że dzieli ich pewien dystans od poziomu umożliwiającego walkę o złoty medal największych zawodów.
Podczas igrzysk w Paryżu wywalczyli dwa brązowe medale w mikście i deblu kobiet, ale one nie zaspakajają ich ambicji. Twierdzi, że dla nich to sytuacja trudna i kryzysowa. Tymczasem my, Polacy, byliśmy w całej historii dwa razy w ćwierćfinale gry podwójnej w igrzyskach. Medalu nie zdobyliśmy.
Podczas zawodów rangi Contender w Katarze doszło do meczu 18-latków: Miłosza Redzimskiego, 60. w rankingu, z 28. Oh Junsungiem.
Bardzo ucieszyła mnie dobra gra Miłosza ze sklasyfikowanym dużo wyżej na liście międzynarodowej federacji Azjatą. Miłosz dobrze sobie radził w czterech pierwszych piłkach i był skuteczny po swoim serwisie. Do tego grał różnorodnie i zmiennie, agresywnie i odważnie. Cieszę się, że po trudnym dla Miłosza grudniu jest znów gotowy psychofizycznie do startu w turniejach World Table Tennis.
Wcześniej w Dausze Miłosz pokonał innego rówieśnika Iuliana Chiritę.
Rumun wystąpił w kwalifikacjach, co niekiedy okazuje się okolicznością sprzyjającą. We wstępnej fazie turnieju rozegrał trzy pojedynki, odniósł dwa zwycięstwa, w decydującej rundzie przegrał ze Szwedem Kristianem Karlssonem, ale awansował do głównej drabinki jako "szczęśliwy przegrany".
Chodzi o to, że miał możliwość zapoznania się z warunkami panującymi w hali i „ogrania” wszystkich najważniejszych kombinacji w warunkach meczowych. Ale i my nie narzekaliśmy, bowiem przyjechaliśmy do Kataru z dwudniowym wyprzedzeniem, a do meczu z Chiritą Miłosz miał aż siedem treningów. To dużo na tego typu imprezach.
Do awansu do ćwierćfinału zabrakło... jednej piłeczki. W piątym secie od 7:9 doprowadził do 10:9, lecz ostatecznie uległ Jonathanowi Grothowi 11:13.
Grając z zawodnikami z czołówki europejskiej trzeba cały czas walczyć o inicjatywę. Grać uważnie i zmiennie. Miłosz zagrał jeden z najlepszych meczów ostatnich miesięcy.
Problemem były nieodebrane serwisy Duńczyka?
To fakt, dość dużo punktów Miłosz stracił po niedokładnych odbiorach serwu. Cały czas musi szlifować takie kombinacje zagrań, jak: odbiór-kontratak, atak-kontratak, blok-kontratak. Ale porównując do ubiegłorocznego, czerwcowego finału Lotto Superligi, w którym Dartom Bogoria (w składzie z Redzimskim - red.) spotkał się z Dekorglassem (z Grothem - red.) zauważalna była zdecydowana poprawa. W Dausze Miłosz lepiej odbierał serwis i stosował blok-kontratak. Spotkanie rozegrane w Szeligach koło Warszawy reprezentant Danii wygrał 3:0, teraz 3:2.
W najlepszej ósemce Contendera już czekał Niemiec Qiu Dang, mistrz Europy z Monachium z 2022 roku. W teorii to jeszcze trudniejszy przeciwnik od Grotha?
Na razie tego nie sprawdziliśmy, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości dojdzie do meczu Miłosza z Dangiem. To tenisista stołowy, który świetnie atakuje blisko stołu i często zmienia miejsce upadku piłki. Do tego dobrze gra przy siatce.
* Tomasz Redzimski (ur. 19.01.1975). Pochodzi z miejscowości Lipka w dawnym województwie polskim (Wielkopolska). Jako zawodnik był mistrzem Polski juniorów młodszych w singlu i drużynie oraz juniorów w singlu, deblu z Lucjanem Błaszczykiem i drużynie. W seniorach wywalczył indywidualnie wicemistrzostwo kraju. Sięgnął też po kilka medali IMP w deblu i mikście. Przez wiele lat był związany z Lumelem (ZKS) Drzonków/Zielona Góra. Natomiast od 2008 roku pracuje jako trener w Grodzisku Mazowieckim. Z drużyną Dartomu Bogorii zdobył 9 razy Drużynowe Mistrzostwo Polski i osiągnął finał Pucharu Europy.