Lucjan Błaszczyk w otoczeniu światowych legend

Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Lucjan Błaszczyk
Materiały prasowe / PZTS / Na zdjęciu: Lucjan Błaszczyk

Na igrzyskach w Paryżu Lucjan Błaszczyk spotkał dawnych rywali i jednocześnie przyjaciół, takich jak Szwed Persson, Niemiec Boll, Francuz Chila i Belg Saive. Trzyma się też z Dimą Ovtcharovem, z którym wybrał się na mecze koszykarskiej ligi NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Redakcja PZTS: Na ubiegłorocznych igrzyskach w Paryżu byłeś trenerem Natalii Bajor. Jak zmienił się tenis stołowy od turnieju olimpijskiego w Pekinie (2008), który był Twoim czwartym z rzędu?

Lucjan Błaszczyk: Powiedziałbym, że zmienił się dużo i mało. Z pewnością gra jest coraz bardziej agresywna i dynamiczna, zawodnicy więcej ryzykują, ale z drugiej strony poszczególne uderzenia stosowaliśmy 10, 20 i więcej lat temu. Sukcesy odnoszą pingpongiści ofensywni, dążący do natychmiastowego ataku, lecz nie bez szans są nastawieni na obronę, tj. odchodzenie od stołu i kontrowanie. Pojawiała się ciekawa generacja młodzieży, m.in. bracia Lebrun z Francji i Szwed Moregard. Niedawno został najpopularniejszym sportowcem w swoim kraju, co pokazuje powrót boomu na szwedzki tenis stołowy.

Francuzi też są rozkochani w tym sporcie, co pokazały pełne trybuny.

Igrzyska mają to do siebie, że są największą imprezą sportową, a kibice chcą oglądać atrakcyjne i pełne emocji dyscypliny. W Atlancie, Sydney i Pekinie mnóstwo było fanów od pierwszego dnia rywalizacji tenisistów stołowych, zaś w Atenach początkowo frekwencja nie zachwycała, lecz potem znacząco się poprawiła.

W Paryżu sportowcy narzekali na warunki w wiosce olimpijskiej.

Rozumiem ich, bo po to przygotowują się cztery lata, by w najlepszej formie przyjechać na igrzyska. I oczekują, że już na miejscu będą mieli dobre warunki do odpoczynku i regeneracji. Tymczasem łóżka z kartonu są ciekawą innowacją, ale nie na takie zawody. Olimpijczycy powinni mieć pokoje zbliżone do tych w hotelach. Pamiętam, że w Atlancie w 1996 roku też narzekaliśmy na mieszkania, jakieś baraki z ruchomymi drzwiami. Jeśli ktoś w nocy wychodził do łazienki, przy okazji budził sąsiadów.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dementuje. "Muszę zmienić to, co jest na Wikipedii"

Kogo z dawnych przeciwników spotkałeś we Francji?

To rywale, ale i koledzy, przyjaciele, jak trenerzy Szwedów Persson i Niemców Rosskopf, kobiecej kadry Chin Ma Lin oraz francuskiego miksta Chila, prezesi komitetów olimpijskich Belgii Saive i Korei Seung-min, a także Japończyk Mizutani, który komentował mecze w telewizji. Widziałem się też z Michelem Gadalem, który w 1993 roku doprowadził Gatiena do tytułu mistrza świata. Ale byli też Niemcy Timo Boll i Dimitrij Ovtcharov, którzy są czynnymi zawodnikami.

44-letni Boll kończy już karierę, ale w polskiej Lotto Superlidze z powodzeniem występuje rok starszy Grek Gionis. Wspomniany Ovtcharov jest dużo młodszy, bo ma 36 lat.

Są to zawodnicy świetnie wyszkoleni technicznie, którzy mają i zdrowie, i motywację, by dalej grać w tenisa stołowego. Jeśli mogą w ten sposób dobrze zarabiać, to dlaczego rezygnować z pasji i pracy. Poza tym przekazują swoją wiedzę i umiejętności młodszym. Dima jest młodszego pokolenia, ale i z nim mam bardzo dobry kontakt. Kilka tygodni temu zaproponował, abyśmy w kameralnym gronie pojechali pozwiedzać Nowy Jork. Mam sporo kontaktów w Stanach, więc zorganizowałem fajną wycieczkę. Byliśmy m.in. na dwóch meczach koszykarskiej ligi NBA, z udziałem gospodarzy tj. New York Knicks i Brooklyn Nets.

Medalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw globu przyjedzie na 50. urodziny Lucjana Błaszczyka?

Impreza odbędzie się 15 lutego w Zielonej Górze, a zaprosiłem ponad 300 osób, w tym oczywiście Dimę. Od wielu lat organizujemy "Bal Zielonogórskiego Klubu Sportowego", będący integracją sportu z biznesem i tym razem połączymy wydarzenia. Zamówiliśmy dwa zespoły, będzie wesoło i miło, a wszystko w progach restauracji "Palmiarnia". To sponsor tytularny naszych seniorskich drużyn.

Można powiedzieć, że świętujesz dwa razy, bo właściwy dzień urodzin spędziłeś na zgrupowaniu reprezentacji Polski...

Uczestniczyłem w obozie kadry seniorów, juniorów, kadetów, było mnóstwo tenisistów stołowych i liczna grupa trenerów. Tomek Krzeszewski, z którym byłem wicemistrzem Europy i ćwierćfinalistą olimpijskim w deblu, przygotował niespodziankę i przed porannym treningiem dostałem tort i zaśpiewali mi 100 lat. To była sobota, wieczorem powspominaliśmy stare czasy, a w niedzielę rano znów prowadziliśmy treningi.

Porozmawiamy o Twoich synach, najstarszy Maciek ma 15 lat. Tenis stołowy jest dla niego priorytetem?

Przede wszystkim bardzo dobrze się uczy, startuje w konkursach tematycznych, ma najlepsze oceny w szkole. W tenisie stołowym jest coraz lepszy, w młodzikach nie miał sukcesów, ale w drugim roku kadetów już dwa razy był w najlepszej "16" w Grand Prix Polski. Dobiera się do czołówki. My, w Polsce, jesteśmy nauczeni, że jeśli ktoś od małego nie zwycięża, to nie będzie mistrzem w seniorach. Wystarczy spojrzeć na Qiu Danga, Dudę, Walthera, z którymi ich polscy rówieśnicy wygrywali w juniorach, a gdzie są dziś? Niemcy należą do światowej czołówki. Tak więc wszystko przed Maćkiem, wkrótce kończy podstawówkę, ale zostaje w Zielonej Górze i będzie się uczył w bardzo dobrym liceum.

Jakub jest 3 lata młodszy i, co ciekawe, gra lewą ręką.

Leworęczna jest też moja żona Marta. Kuba świetnie spisał się w GPP młodzików, zajmując 3. miejsce, mimo że był rozstawiony z 29. numerem. Ma zajawkę i dryg do tenisa stołowego, dużo trenuje ze mną i obrońcą Łukaszem Dzikowskim, czasem również z Andrzejem Kopeckim. W naszej grupie mamy też innych trenerów Łukasza Wachowiaka i Paulinę Nowacką. Kuba awansował do naszej najstarszej grupy, wygrywa pojedynki w 5 lidze i teraz zacznie występy w 3 lidze u boku Maćka. Mamy także trzy zespoły w pierwszej lidze, w tym kobiecy, i jeden w drugiej.

Najmłodszy w rodzinie Bartuś ma dopiero 2,5 roku. Dla niego sala treningowa jest salą zabaw.

ZKS Palmiarnia ma ambicje wrócić do Lotto Superligi?

Nas nie interesuje ściąganie obcokrajowców na mecze ligowe. Nie mamy pieniędzy na takie działania. Skoncentrowani jesteśmy na pracy z dziećmi i młodzieżą. Jeśli pracując w Drzonkowie dojdą do poziomu superligowego i wywalczą awans, to chętnie powalczymy w najwyższej klasie. Wychowujemy przyszłych reprezentantów Polski, którzy na arenach międzynarodowych będą rozsławiać nasze państwo, klub i miasto. Drogi na skróty nie będzie, nas interesuje codzienny dobry i interesujący trening o dobrej jakości. Inni mają swoje pomysły na zdobywanie tytułów i niech je realizują.

Wspomniałeś o żeńskiej ekipie.

U boku bardzo doświadczonych Emilki Kijok i Pauli Nowackiej trenują i grają Amerykanka Sally Moyland, Lena Puzio, Maja Sokołowska, siostry: Lena i Marlena Grobelne oraz Maja i Martyna Zarzyckie.

Komentarze (0)