Na 4 sekundy przed końcem rywalizacji Chinki prowadziły z Polkami 31:30. Wtedy z kapitalnej strony pokazała się Aleksandra Jarecka, która doprowadziła do wyrównania, a w dogrywce zadała zwycięski cios na wagę brązowego medalu (więcej TUTAJ).
Polka po chwili zdjęła maskę i zaczęła krzyczeć z radości, nie mogąc powstrzymać łez. Emocje udzielały jej się także przed kamerą Eurosportu.
- Nie mogę uwierzyć w to, że udało nam się to zrobić. Nie dam rady nic więcej powiedzieć - przyznała łamiącym głosem Jarecka, która po chwili znów się rozpłakała.
ZOBACZ WIDEO: O medalu Polki dowiedzieli się z... X-a. Dziennikarz odsłonił kulisy
Dopiero po wypowiedziach koleżanek z drużyny bohaterka nieco się uspokoiła. - Wychodząc na walkę, nie denerwowałam się. Wiedziałam, że muszę zawalczyć najlepszą szermierkę. Dziewczyny mocno mnie dopingowały - stwierdziła.
Przypomnijmy, że w pierwszym meczu Polki pokonały USA, a później musiały uznać wyższość Francuzek. - Cały dzień trzymałyśmy się mimo nerwów. Startowała najlepsza ósemka świata. Mogłyśmy być w finale, ale nie chciałyśmy wnosić negatywnych emocji - podkreśliła Renata Knapik-Miazga. - Cały czas wierzyłyśmy w Olę. Dała radę, jesteśmy przeszczęśliwe - dodała trzecia z zawodniczek Martyna Swatowska-Wenglarczyk.
Czytaj też: "Chcieli nas przekręcić". Internet płonie po brązowym medalu Polek