Znakomicie we freakfightach odnalazł się Norman Parke. Były zawodnik UFC przystąpił do pojedynku na gali Fame MMA 22 po tym, jak odniósł pięć zwycięstw z rzędu.
Kolejnym przeciwnikiem Północnoirlandzkiego zawodnika został Paweł Tyburski. Ten do tej pory stoczył pięć walk w barwach tej organizacji i doznał dwóch porażek.
Pierwsza runda tego starcia odbyła się w formule bokserskiej. Już na początku Tyburski wsadził palec w oko Parke'a, ale rywalizacja szybko została wznowiona. Parke był znacznie skuteczniejszy od rywala, wyprowadzając ciosy z kontry. Niewiele brakowało, by Polak był liczony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Druga odsłona miała zasady K-1. To chciał wykorzystać Tyburski, który rozpoczął od kopnięć. To wykorzystał jednak Parke, by przewrócić rywala. Chwilę później były zawodnik UFC trafił Polaka, który padł na deski, jednak przeciwnik był w stanie się odgryźć.
W ostatniej partii tego pojedynku miała miejsce rywalizacja w MMA. Już po 30 sekundach Parke sprowadził rywala do parteru, a później kontrolował to, co dzieje się na macie. Wszystko wskazywało na to, że będzie mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
Sędziowie tak samo, jak w poprzedniej walce na gali Fame MMA 22, jednogłośnie decyzją przyznali zwycięstwo Północnoirlandzkiemu zawodnikowi.
Przeczytaj także:
Kolejne zwycięstwo byłego mistrza KSW w Fame MMA. Sędziowie nie mieli wątpliwości