Wielka nerwówka "Lewego", gol-widmo w meczu Dudka. Tak Polacy wchodzili do finału LM
Francuzi postraszyli Bońka
W 1985 roku Juventus Turyn, ze Zbigniewem Bońkiem w składzie, trafił w półfinale na Girondins Bordeaux. W pierwszym meczu "Stara Dama" wygrała 3:0 na własnym stadionie, a "Zibi" strzelił jednego z goli. Wydawało się, że finał Pucharu Europy Mistrzów Klubowych (tak wtedy nazywała się Liga Mistrzów) jest formalnością.
Rewanż pokazał, że wszyscy zbyt pochopnie skreślili "Żyrondystów". W pierwszej połowie gola dla Francuzów strzelił Niemiec Dieter Mueller. Bordeaux wciąż potrzebowało dwóch bramek. Udało się zdobyć jedną, na dziesięć minut przed końcem. Atomowym strzałem z ponad 20 metrów popisał się Patrick Battiston, a piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.
Bordeaux miało świetną sytuację na trzeciego gola i wyrównanie stanu dwumeczu. Jean Tigana z kilku metrów strzelił jednak prosto w bramkarza. Bońkowi i jego kolegom kamień spadł z serca. Później Juventus wygrał w finale z Liverpoolem 1:0.