Jak z formą u Lukasa Podolskiego? Sławomir Peszko rozwiewa wszelkie wątpliwości

Getty Images / BSR Agency / Na zdjęciu: Lukas Podolski w barwach Antalyasporu
Getty Images / BSR Agency / Na zdjęciu: Lukas Podolski w barwach Antalyasporu

Kiedyś Lukas Podolski i Sławomir Peszko grali razem w niemieckiej Bundeslidze. Teraz - po niemal dziesięciu latach - spotkali się "na stopie towarzyskiej". "Peszkin" ma pewne życzenie związane z transferem "Poldiego" do Polski.

Lukas Podolski i Sławomir Peszko wykorzystali chwilę wolnego czasu na spotkanie. "Gospodarzem" okazał się ten drugi, bo panowie wybrali Kraków, gdzie na co dzień występuje "Peszkin".

"Możecie być spokojni o formę Lukasa" - napisał zawodnik Wieczystej Kraków pod wspólnym zdjęciem zamieszczonym w mediach społecznościowych.

Przejście Podolskiego do Górnika Zabrze to bez wątpienia największe wydarzenie letniego okresu transferowego w PKO Ekstraklasie. W śląskim klubie wiążą z tym ruchem wielkie nadzieje - w każdym możliwym wymiarze - i trudno się dziwić.

Co ciekawe, Podolski na swoim profilu na Instagramie dodał dokładnie to samo zdjęcie, a Peszko umieścił pod nim komentarz, w którym wyraził swoje pewne życzenie. "Górnik vs Wieczysta w Pucharze Polski" - "prosi" pomocnik Wieczystej.

Na ten komentarz zareagowali fani. "Fajne meczycho by było", "W końcu byście przegrali" - pisali.

Podolski i Peszko zdążyli się lepiej poznać w 2011 roku. Wtedy to spędzili wspólnie półtora roku w drużynie 1.FC Koeln. Pomocnik przeszedł tam 1 stycznia z Lecha Poznań, z kolei Podolski występował w ekipie z Kolonii od lipca 2009 roku, kiedy to wrócił z Bayernu Monachium.

W połowie 2012 roku obaj odeszli do Anglii - "Poldi" do Arsenal FC , a "Peszkin" do Wolverhampton Wanderers. Teraz będą mieli okazję do częstych spotkań - Zabrze od Krakowa dzieli ok. 100 kilometrów.

Zobacz także:
Wielkie powroty i ciekawe nowe nabytki. Interesujące lato w wykonaniu polskich klubów
Sezon na starcie, a Raków Częstochowa stracił piłkarza na kilka miesięcy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!

Źródło artykułu: