"Zgadnijcie gdzie jestem". Wilfredo Leon pokazał "pocztówki" z Nowego Urengoju

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Wilfredo Leon

Wilfredo Leon pokazał na Instagramie kilka zdjęć z zasypanego śniegiem Nowego Urengoju. Reprezentant Polski i jego Sir Sicoma Monini Perugia zagrają tam w środę z miejscowym Fakiełem w 1/4 finału Ligi Mistrzów.

Ulice pokryte białym puchem, schowane pod białymi "kocami" auta - tak wygląda obecnie Nowy Urengoj, miasto położone na dalekiej północy Rosji. Od listopada do kwietnia temperatury rzadko przekraczają tam 0 stopni Celsjusza. Obecnie termometry wskazują tam - 9 stopni.

Leon postanowił pokazać na swoim Instagramie kilka zdjęć z miasta, które odwiedzał wielokrotnie jako zawodnik Zenitu Kazań. "Słyszałem plotki, że nie wybieram się do Rosji i nie zagram z Fakiełem... Zgadnijcie gdzie jestem" - napisał obok fotek przedstawiających mroźny Nowy Urengoj.

"Tęskniłeś za śniegiem, prawda?" - odpisał mu inny reprezentant Polski, grający obecnie w Gazpromie-Jugrze Surgut Maciej Muzaj. "Oczywiście" - odpowiedział Leon.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Zagumny zachwycony umową z Tauronem. "To wisienka na torcie"

Także inny były siatkarz naszej kadry - Łukasz Żygadło, zareagował na post gwiazdora Perugii i napisał, że miejsce wygląda znajomo (Żygadło grał w Nowym Urengoju w sezonie 2012/2013). "Pamiętam temperatury w czasach, gdy tam przyjeżdżałem. Teraz jest całkiem ciepło - tylko -9 stopni. Żaden wirus nie przeżyje w takich warunkach" - podkreślił Leon, nawiązując do rozprzestrzeniającego się po świecie koronawirusa.

Mecz Fakieł Nowy Urengoj - Sir Sicoma Monini Perugia zaplanowano na 4 marca na godzinę 19. Spotkanie nie jest zagrożone przełożeniem z powodu epidemii. Do regionu, w którym położone jest syberyjskie miasto, wirus nie dotarł i raczej nie dotrze.

Zawodnikiem Fakieła przez jeden sezon (2013/2014) był także Michał Winiarski, obecnie trener Trefla Gdańsk. We wrześniu 2018 roku tak wspominał roczny pobyt na Syberii w rozmowie z WP SportoweFakty:

- Gra w Rosji była na pewno niesamowitą szkołą życia. Około 57 lotów, skrajne temperatury, od minus 50 do plus 30 stopni, bardzo trudna liga. Za żadne pieniądze już bym tam nie wrócił i robiłem wszystko, żeby po roku opuścić Fakieł mimo ważnego kontraktu. Przez siedem miesięcy byłem jak robot. Mój zespół trzy dni trenował w Moskwie, stamtąd leciał pięć godzin do Nowego Urengoju na mecz, potem znowu wracał na dwa dni do Moskwy i leciał gdzieś w Rosję, żeby rozegrać spotkanie wyjazdowe. Lotów, tak jak wspomniałem, było około 57, ale godzin w powietrzu i zmian stref czasowych nie liczyłem, na pewno było ich dużo więcej.

Czytaj także:
Liga Mistrzów. Jastrzębski Węgiel nie jedzie do Trydentu na mecz z Itasem! Klub czeka na stanowsko CEV

Źródło artykułu: