Gościem najnowszego odcinka vloga Andrzeja Kostyry był polski raper Ryszard Andrzejewski znany pod pseudonimem Peja. Muzyk z Poznania ostatnio zasłynął z tego, że odmówił występu na gali FAME MMA za kwotę... jednego miliona złotych za walkę (WIĘCEJ TUTAJ)!
Dziennikarz "Super Expressu" ustalił, że takiego przypadku w historii polskiego MMA jeszcze nie było. "Dlaczego to zrobiłeś?" - zapytał Kostyra swojego gościa. Peja zdradził, że nie miał większego problemu z podjęciem decyzji.
- Konsekwentnie na przestrzeni ostatnich lat odrzucam wszystkie propozycje dotyczące mojego uczestnictwa na galach sportów walki. Ta historia trwa już kilka lat. To nie pierwszy raz, kiedy dostaje taką ofertę. Nie zgadzałem się wcześniej, więc nie widziałem powodu, żeby w tym przypadku było inaczej, pomimo że wiedziałem o jaką kasę chodzi - powiedział raper.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Kołecki rozczarowany brakiem bonusu po KSW 52. "Nie chodzi o pieniądze. Byłoby to miłe wyróżnienie"
Producent muzyczny, który jest wielkim fanem MMA i Jana Błachowicza, dodał że nie widzi się w żadnej z polskich organizacji MMA. Wcześniej miał oferty m.in. z Free Fight Federation (FFF) i Fight Exclusive Night (FEN), których również nie przyjął.
ZOBACZ: Fame MMA. Marcin Najman chce dwóch walk na jednej gali. Groźna odpowiedź "Bestii" >>
43-letni Peja dodał, że nie czuje się wojownikiem, a o FAME MMA nie ma najlepszego zdania. - Za FAME MMA jakoś nie przepadam. Tam nie trzeba być jakimś walczakiem. Lata temu powiedziałem, że nie wystąpię w klatce właśnie z szacunku do wszystkich zawodowców. To było wtedy, kiedy zaoferowano mi walkę z Robertem Burneiką na gali MMA Attack - wyjawił.
Mistrz Polski młodzików w judo (lata 1991-92), odrzucając ofertę za milion złotych, postawił na konsekwencję i nie żałuje swojej decyzji. - Dostaje dużo wiadomości od bokserów i zawodników MMA. Piszą, że mają do mnie duży szacunek za tę decyzję. Widzą, że ktoś docenia ich ciężką pracę i lata treningów - zakończył Peja.