Wiele szczęścia w losowaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów miał Bayern Monachium. Bawarczycy po zajęciu drugiego miejsca w swojej grupie mieli zmierzyć się z rywalem z pierwszego koszyka. Nie trafili jednak na jednego z angielskich potentatów czy Barcelonę, ale na Besiktas Stambuł.
Bawarczycy wykorzystali okazję i błyskawicznie zaczepili na Twitterze swojego rywala. W roli głównej "wystąpił" Robert Lewandowski, który na charakterystycznej grafice mówi przez telefon "Przychodzimy do Besiktasu".
Merhaba @Besiktas! @ChampionsLeague #UCLdraw #UCL pic.twitter.com/Fl0T3Lb2Ed
— FC Bayern English (@FCBayernEN) 11 grudnia 2017
Skąd ten pomysł? To wyraźnie nawiązanie do marketingowego działania Besiktasu w trakcie letniego okienka transferowego. Turecki klub każdy transfer ogłaszał w dość specyficzny sposób. Jeden z piłkarzy dzwonił do kolegi z prośbą o wzmocnienie Besiktasu, a ten odpowiadał "Przychodzę do Besiktasu".
"Produkcji" towarzyszyła słaba jakość nagrania, gra aktorska rodem z telenoweli, charakterystyczny utwór muzyczny i komiksowe wstawki "Bam, bam, bam".
W taki sposób Besiktas ogłosił transfery Pepe, Alvaro Negredo, Jeremaina Lensa i Gary'ego Medela, a hasło "Come to Besiktas" stało się jednym z najpopularniejszych w trakcie ostatniego okienka transferowego.
Kompilacja "Come to Besiktas":
Co ciekawe, samo hasło wymyślili kibice klubu, którzy na profilach społecznościowych piłkarzy masowo wysyłali komentarze "Come to Besiktas". Najgłośniejszym echem odbiła się próba namówienia Diego Costy, pod którego zdjęciem na Instagramie pojawiło się ponad 2 mln takich komentarzy!
Besiktas wykorzystał nośne hasło, które pojawia się chociażby na okolicznościowych koszulkach klubowych. Po losowaniu skorzystali z niego również w Bayernie. Trzeba przyznać, że trafili w punkt.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalna sytuacja z VAR-em, Bayern lepszy od Eintrachtu - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]