Pochodzący z północnej Walii Standerwick od dziecka fascynował się kulturystyką i większość czasu spędzał na siłowni. Prowadził aktywny i zdrowy tryb życia. Nie wiedział jednak, że ma też wrodzoną wadę serca.
To właśnie ona była przyczyną jego śmierci. Standerwick wybrał się wraz z kolegami do Liverpoolu na wspólny wypad. Na noc wszyscy wrócili do hotelu. Kulturysta już się jednak nie obudził.
- Nie mogliśmy uwierzyć w tę informację. Jego serce po prostu przestało bić w trakcie snu... Długo czekaliśmy na wieści co dokładnie się stało. Ktoś wstrzyknął mu narkotyki? Miał tętniaka? Okazało się jednak, że to wada serca - mówi ojciec Standerwicka.
25-latek od długiego czasu planował zaręczyny z Kim Fisher. Para poznała się na siłowni, gdzie wspólnie regularnie trenowała. "Mój anioł stróż mnie opuścił" - napisała po śmierci Standerwicka Fisher.