Tajlandia ma swojego bohatera, a jest nim Sinphet Kruaithong, który w olimpijskim debiucie od razu zdobył medal. 20-latek wywalczył brąz w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 56 kg. To jego największy sukces w karierze.
Sukces, na który mocno liczyli jego najbliżsi. W rodzinnym mieście wszyscy ściskali kciuki za Sinpheta (transmisję z Rio pokazywano na telebimie). Byli rodzice, przyjaciele, kibice, a także 84-letnia babcia Subin Khongthap, która tuż przed startem wnuka udzieliła krótkiego wywiadu przedstawicielom lokalnej prasy.
- Dopinguję go: "walcz, walcz!". Brakuje mi go i chcę, żeby odniósł sukces. Powinien przywieźć do domu złoto - mówiła kobieta.
Niestety, chwilę później rozegrał się dramat. Babcia sztangisty straciła przytomność. Odzyskała ją, ale tylko na krótko. Trafiła do szpitala, gdzie po godzinie stwierdzono jej zgon.
Subin Khongthap nie zobaczyła zatem, jak jej ukochany wnuk zdobywa brąz w Rio de Janeiro.
Joy and grief grip Thai #Olympics #Bronze medalist Sinphet in #Rio2016 https://t.co/BmANdpv9M8 pic.twitter.com/o1aj0E25tI
— ThaiPBS English News (@ThaipbsEngNews) 8 sierpnia 2016
- Wszystko wskazuje na atak serca, ale nie jesteśmy jeszcze pewni. Nie wiemy też, czy to efekt zbyt dużych emocji, czy może kobieta już wcześniej chorowała na serce - tłumaczył Somwang Prangprakoan, rzecznik prasowy policji w prowincji Surin.
20-letni sportowiec po swoim wielkim sukcesie udzielił wywiadu, w którym nie krył swojej radości. Zapowiadał, że po powrocie do domu będzie świętować przez trzy dni. Wówczas jeszcze nie wiedział, że w Tajlandii stracił swoją babcię.
Opracował CYK
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piękny gest piłkarza Realu Madryt