Za niewiele ponad dwa miesiące będziemy obchodzić pierwszą rocznicę głośnego pojedynku Floyd Mayweather Jr - Manny Pacquiao. Starcie okrzyknięto walką stulecia, ale w ringu emocji nie było zbyt wiele. "Money" wygrał przez decyzję sędziów, a wielu fanów szybko zapomniało o tym starciu.
Teraz jednak znowu jest głośno o tym wydarzeniu. Za sprawą... pewnego kelnera z restauracji w West Hollywood. Niecodzienną historię opisał portal tmz.com.
Gabriel Salvador, bo o nim mowa, twierdzi, że to dzięki niemu doszło do hitowego starcia. Za to z kolei miał otrzymać duże pieniądze.
Zacznijmy od początku. W 2014 roku Les Moonves, jedna z wpływowych postaci stacji CBS, pojawił się w restauracji, w której pracował Salvador. Kelner, który prywatnie jest wielkim fanem boksu, wykorzystał moment. Zapewnił Moonvesa, że jest w stanie zaaranżować spotkanie z Freddy Roachem, trenerem Pacquiao. Po to, by doprowadzić do walki z Mayweatherem.
Tak też zrobił. Kelner, podczas spotkania przedstawiciela stacji CBS z Roachem, miał sobie zagwarantować 2% z dochodów z przyszłej walki gigantów. Moonves i Roach mieli przystać na ten warunek.
- Nigdy więcej nie będziesz już musiał pracować jako kelner - miał powiedzieć trener.
Salvador dostał bilet na walkę, opłacono mu nocleg w hotelu w Las Vegas i wręczono czek na 10 tysięcy dolarów, aby pokryć wszystkie koszty. Kelner uznał, że należy mu się zdecydowanie większa gratyfikacja. Moonves stwierdził jednak, że stacja CBS nie zarobiła żadnych pieniędzy na walce i odesłał go do Roacha i "Pac Mana". Ich prawnik zaoferował wypłacenie 50 tysięcy dolarów.
Kelner z West Hollywood nie przystał na tę propozycję. Teraz mężczyzna pozwał Roacha, Pacquiao i stację CBS.
Salvador domaga się wypłacenia... 8,6 mln dolarów. Wydaje się jednak, że może zapomnieć o gigantycznym odszkodowaniu. Zdaniem osób ze środowiska bokserskiego nie miał on nic wspólnego z organizacją walki stulecia.
Opracował CYK
Zobacz wideo: Tomaszewski ostro o FIFA