Justyna Kowalczyk- Tekieli to jedna z najwybitniejszych postaci zimowych sportów w naszym kraju. W swoim dorobku ma m.in. dwa złote medale olimpijskie i tyle samo tytułów mistrzyni świata. Czterokrotnie sięgała też po Kryształową Kulę w biegach narciarskich.
Karierę kończyła w 2018 roku. Dwa lata później wzięła ślub ze znanym polskim alpinistą Kacprem Tekielim. Po kilku miesiącach na świat przyszedł ich syn, Hugo. Mężczyzna zaraził żonę miłością do górskich wędrówek, a była biegaczka narciarska w mediach społecznościowych regularnie publikowała zdjęcie z ich rodzinnych wypraw.
17 maja 2023 roku Tekieli zdobył znajdujący się w Alpach szwajcarskich szczyt Jungfrau. Podczas zejścia z góry alpinista został porwany przez lawinę w pobliżu miejscowości Stechelberg. Jego ciało odnaleziono następnego dnia, a pogrzeb Tekelego odbył się 30 maja w Gdańsku.
ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich
Od tego czasu Kowalczyk-Tekieli kultywuje pamięć o swoim mężu. 17 dnia każdego miesiąca kobieta zamieszcza na swoim Instagramie zdjęcie zmarłego alpinisty. Tak było również w sobotę. Była biegaczka narciarska pokazała fanom fotografię przedstawiającą Kacpra w czasie jednej z wypraw skiturowych w Austrii. Mężczyzna szeroko uśmiechał się do obiektywu. "15 miesięcy" - napisała w opisie.
Kowalczyk-Tekieli nadal regularnie wybiera się w góry, co relacjonuje na swoim Instagramie. Stara się żyć aktywnie i nadal realizować największą pasję zmarłego męża. W tych wędrówkach często towarzyszy jej 3-letni synek.
"Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni jak on" - pisała ponad rok temu. Jak widać, dotrzymuje tej obietnicy.
Czytaj też:
Iga Świątek odpowiedziała 10-latkowi. "Szykuj się"
Nagrali Lewandowskiego. Tylko spójrz na jego minę