Krzysztof jest księdzem. Cała parafia wie, co robi po pracy

Materiały prasowe / kadr z Dzień Dobry TVN / Na zdjęciu: Krzysztof Faron
Materiały prasowe / kadr z Dzień Dobry TVN / Na zdjęciu: Krzysztof Faron

Krzysztof Faron, wikariusz w parafii Św. Mikołaja w Świebodzicach, nie ukrywa, czym zajmuje się, jak sam mówi - po wszystkich obowiązkach związanych z kapłaństwem. Cała parafia wie, co ksiądz robi po pracy.

Poczuł powołanie, gdy miał 11 lat. Już wtedy wiedział, że chce zostać księdzem. Plan zrealizował. Dziś Krzysztof Faron jest wikariuszem w parafii Św. Mikołaja w Świebodzicach, mieście w województwie dolnośląskim, od południa graniczącym z Wałbrzychem.

Jako kapłan ma szereg obowiązków. I choć - jak sam podkreśla - jest księdzem 24 godziny na dobę, "po pracy" , gdy ma czas wolny, nie leży przed telewizorem. Wręcz przeciwnie. Ma zupełnie inny plan na siebie i swoje życie.

- Bóg daje nam talenty, nie chce byśmy zakopywali je pod ziemię. Jeśli Bóg dał mi talent do sportu, chcę go wykorzystywać - mówił swego czasu w Dzień Dobry TVN, opowiadając o swojej pasji. Tą jest trójbój siłowy.

ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"

"Moją największą pasją jest Bóg, a zaraz po nim, ze spraw 'ziemskich' trójbój siłowy klasyczny" - pisze o sobie ks. Krzysztof. Z jego profilu dowiadujemy się między innymi, że na koncie ma srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski w trójboju siłowym i trzy rekordy polski w martwym ciągu.

W jego parafii wszyscy wiedzą, co ksiądz robi po godzinach. Niektórzy kręcą nosem, inni - są pod wrażeniem. Gdy był w Dzień Dobry TVN, zapytano go, dlaczego w wolnych chwilach nie poświęca się wyłącznie służbie duchowej. Wtedy wyjaśnił, jak łączy kapłaństwo ze sportem.

- Treningi wykonuję po wszystkich obowiązkach, które mam do spełnienia - wieczorem, czasem nawet ok. 22. Wtedy wolny czas wykorzystuję na to, by dbać o swoje zdrowie - opowiedział ks. Krzysztof. Dodawał jednocześnie, że dzięki sportowi może zbliżyć się do Boga.

- Kiedy był czas kolędy, po pracy w szkole przychodziłem i szedłem na "kolędę", wracałem po 21.00 i potem jechałem na trening. Czasami naprawdę jest ciężko, kiedy zmęczony muszę iść ćwiczyć. Wtedy nie ma z tego radości. Jednak to mój wybór - mówił z kolei w trakcie rozmowy z walbrzyszek.com.

Zobaczcie zdjęcia ks. Krzysztofa Farona:

Zobacz też:
Są już parą? Media nie mają wątpliwości
Anglicy naśmiewają się z Casha. "Tak Matty, to dokładnie to"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty