Po wielu miesiącach Dani Alves został skazany na 4,5 lat pozbawienia wolności. To efekt napaści seksualnej na młodą kobietę w klubie nocnym Sutton w Barcelonie, do której doszło pod koniec grudnia 2022 roku.
Sąd większością głosów i w tajnym głosowaniu wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu. Były zawodnik m.in. FC Barcelony uniknął jednak tego - wpłacił kaucję w wysokości miliona euro.
Po wyjściu na wolność w katalońskim "Sporcie" ukazała się rozmowa z Alvesem. - W każdy piątek idę do sądu i tyle. To właśnie robię. Ja też nie mam nic innego do roboty - miał powiedzieć w dniu, w którym stawiał się na cotygodniowe wezwanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie gra już w piłkę, ale dalej jest o nim głośno
W sobotę (6 kwietnia) w mediach społecznościowych byłego piłkarza ukazał się zaskakujący wpis. Była to jego pierwsza aktywność na Instagramie od ponad roku. Co ciekawe, Alves... zaprzeczył słowom, jakie ukazały się w "Sporcie".
"Nie jest prawdą, że udzieliłem jakiegokolwiek wywiadu jakiemukolwiek środkowi medialnemu i nie udzielę go, dopóki proces sądowy nie zostanie rozstrzygnięty" - napisał krótko Alves. Trudno zatem wyjaśnić, jak to możliwe, że w Internecie ukazała się z nim rozmowa.
Przypomnijmy, że po jego wyjściu na wolność w mediach głośno było o imprezie, jaką zorganizował w swoim domu. Zostało to negatywne odebrane w środowisku piłkarskim (więcej o tym pisaliśmy pod TYM LINKIEM).
Zobacz także:
Emerytura Zbigniewa Bońka? Zdziwisz się