27-letni koszykarz do norweskiej prowincji na Oceanie Arktycznym wybrał się razem ze swoim bratem, Tobiasem. Nikt nie przewidział jednak tego, co mogło ich spotkać. Podczas jednej z wędrówek rodzeństwo napotkało na niedźwiedzia polarnego.
- To doświadczenia, których nigdy nie zapomnę. Nie zawsze było miło - mówi Lukas Meisner w rozmowie z portalem sportbild.bild.de.
Okazuje się, że w pewnym momencie przed turystami, w odległości ok. 20 metrów, znalazł się wspomniany drapieżnik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
- Właściwie skończyliśmy już wędrówkę i właśnie wracaliśmy do stacji po kamizelki ratunkowe. W tym momencie zauważyliśmy, że samica niedźwiedzia polarnego szła prosto w naszym kierunku - kontynuuje Meisner.
- Droga powrotna została odcięta. Jedyne, co nam pozostało, to uciec na wieś. Mieliśmy szczęście, że niedaleko była chata turystyczna, w której można było znaleźć schronienie. Wcześniej jednak musieliśmy oddać strzał z pistoletu flarowego, aby odstraszyć tego niedźwiedzia, ponieważ był nami zainteresowany - dodaje zawodnik Veolii Towers Hamburg.
Na szczęście rodzeństwu udało się spłoszyć niedźwiedzia, a następnie mogli kontynuować swoją podróż.
Zobacz także:
Rywal mocno zmęczył Bońka
Iga Świątek skradła show