Zegarek Hurkacza przykuwa uwagę. Trzeba słono zapłacić, by go kupić

Getty Images / Getty / Instagram / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz / w okienku: Polak z zegarkiem marki Gerard Charles
Getty Images / Getty / Instagram / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz / w okienku: Polak z zegarkiem marki Gerard Charles

Hubert Hurkacz odpadł z ćwierćfinału turnieju w Antwerpii. Uwagę przykuwa zegarek, który nosi polski tenisista. Ten model nie należy do tanich.

W tym artykule dowiesz się o:

Hubert Hurkacz jest znany, że lubi drogie i szybkie samochody. Jest ambasadorem marki McLaren. Choćby tego lata mogliśmy zobaczyć, że miał okazję poprowadzić McLarena GT. Okazuje się, że polski tenisista gustuje także w zegarkach bardzo dobrych marek.

Podczas turnieju w Antwerpii mogliśmy zobaczyć na jego ręce zegarek Gerard Charles GT Sport in Grade 5. Ten model ma szafirową tarczę i pasek. A jak wygląda jego cena?

Zegarek, o którym mowa jest wart 16 tys. euro. W przeliczeniu na złotówki daje to ponad 76 tys. złotych. Inni sportowcy używają czasomierzy o większej wartości pieniężnej, ale zegarek Hurkacza też nie należy do grona "zwykłych".

Widać, że najlepszy polski tenisista korzysta z życia. Jest już uznaną marką w świecie sportu, zarobił na korcie mnóstwo pieniędzy, a to sprawia, że może pozwolić sobie na większe wydatki. Obecnie mieszka w Monte Carlo, a to nie obce miejsce dla tenisistów. Również tam rezyduje m.in. Novak Djoković.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

Swój zegarek Hurkacz pokazał w mediach społecznościowych:

Czytaj także:
Czyste złoto. Tak wyglądała "rozgrzewka" Pique! [WIDEO]
Pudzianowski nagle przerwał trening. "Pieprzę to trenowanie"

Komentarze (2)
avatar
Kostek24
22.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hurkacz wygrywa dwa, trzy mecze i ....... odpada. Pewnie siada mu psychika, potrzzeby jest jakiś terapeuta, albo zmiana posiłków bo na jarzychach daleko nie zajedzie 
avatar
Adela Rozen
21.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli Hurkacz jest teraz Monegaskiem i teraz kolej na Świątek... :-)