Dwa lata temu Aleksandra Król-Walas zdobyła brązowy krążek mistrzostw świata w Bakuriani. W tym sezonie nasza snowboardzistka pojechała na tę samą imprezę, która została zaplanowana w szwajcarskim Engadynie, jako kandydatka do medalu.
Poranne kwalifikacje w gigancie równoległym miały być dla niej formalnością i tak rzeczywiście było. Polka zajęła bowiem 6. miejsce i pewnie awansowała do ćwierćfinału, gdzie przyszło jej walczyć już o najwyższe cele.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
W pierwszej kolejności rywalką Król-Walas w fazie pucharowej została Xinhui Bai. Nasza zawodniczka była faworytką starcia z Chinką i nie zawiodła, jednak trzeba podkreślić, że miała ułatwione zadanie, bo Chinka krótko po rozpoczęciu zmagań wypadła z trasy.
W ćwierćfinale czwarta zawodniczka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w tej konkurencji zmierzyła się z piątą, czyli ze Szwajcarką Julie Zogg. W tym zaciętym pojedynku Polka okazała się minimalnie lepsza, bo przekroczyła linię mety o 0,05 s szybciej.
Po półfinale Król-Walas mogła czuć ogromny niedosyt. Lepsza od niej okazała się bowiem Japonka Tsubaki Miki. Liderka Pucharu Świata w tej konkurencji i obrończyni tytułu z 2023 roku pokonała Polkę o... 0,01 s!
Wobec tego naszej reprezentantce pozostała jedynie walka o brązowy medal. Król-Walas zmierzyła się ze Szwajcarką Ladiną Caviezel i zwyciężyła, wyprzedzając rywalkę o 0,14 s. Dzięki temu zagwarantowała sobie miejsce na podium.